Rozdział Szósty

by 13:39 9 komentarze


Udało mi się, wyrobiłam się w terminie. Miłego czytania.:) 

W małym domku na obrzeżu lasu, żyła z pozoru szczęśliwa rodzina, przynajmniej dwie córki małżeństwa tam mieszkającego tak uważały. Był zwykły sobotni poranek, o tej godzinie zazwyczaj w domu wszyscy spali, starsza z córek jednak nie mogła usnąć, coś nie dawało jej spokoju, a kiedy tylko zamykała oczy, słyszała ciepły chłopięcy głos. „Cały czas będę przy tobie” Ciągle powtarzał głos a dziewczyna wpadała w wściekłość, bo nie mogła sobie przypomnieć, do kogo uf głos należy. Wstała z miękkiego jednoosobowego łóżka i otworzyła czerwone okiennice wpuszczając do pokoju chłodne poranne powietrze wraz z promieniami porannego słońce. Westchnęła uradowana i zatrzymała się gwałtownie słysząc stłumione głosy z sąsiedniego pokoju. Nigdy nie podsłuchiwała rodziców, ale ze względu na poranną porę to musiało być coś naprawdę poważnego. Włożyła na nogi puchate pantofle i najciszej jak umiała podkradła się do drzwi rodziców.
-Jesteś pewny, że się nie domyślą?- Usłyszała głos mamy, od razu pomyślała, że rodzice szykują jej i siostrze jakąś niespodziankę.
-Są takie głupiutkie po wyczyszczeniu no wiesz.-Mężczyzna ściszył głos, tak, że czarnowłosa musiała przytknąć ucho do drzwi, nie usłyszała jednak całego zdania.- Nowe wspomnienia są idealne, a ty w końcu zemścisz się na tej dziewczynie, która od ciebie uciekła.
-Wszyscy Strażnicy jej szukają. Nawet ten siwobrody dureń opuścił swoją przystań.- To nie podobało się czerwonookiej, o czym oni doi Diabła rozmawiali? W słowach jej matki wyczuła strach.
-Dlatego wszystkich ich zwabimy do jednego miejsca.
-Co potem?
-Zabijemy.- Odparł mściwym głosem, którego dziewczyna się wystraszyła.- Wszystkich, te dwie smarkule też, cóż na razie sią przydatne.- Elsa zatkała usta, żeby nie krzyknąć. Szybko schowała się do pokoju. O co w tym wszystkim chodzi? Zadawała sobie pytania, nie wierzyła, że to, co usłyszała jest prawdą. Chodziła w kółko po pokoju. Była przerażona. Co ona ma teraz zrobić? Co ma zrobić z Laurą!
W panice zaczęła się pakować, to, co usłyszała na pewno było prawdą, ale z drugiej strony, to byli jej rodzice, znała ich przecież od urodzenia. Znała?
 Pamięta swoje ósme urodziny, to wtedy się tu przeprowadzili. Tata dał jej wtedy… Tort smakował…
-Jak smakował ten głupi tort!- Nie pamiętała.
-Następne urodziny NIC!- Próbowała sobie przypomnieć inne uroczystości, urodziny siostry. Była przekonana, że je pamięta, nie było, więc sensu, żeby je wspominała. Schowała spakowaną walizkę pod łóżko w momencie, kiedy podniosłą się wbiegła jej siostra.
-Wstaw… Wstałaś już?- Zdziwiła się brązowowłosa.-  Zazwyczaj długo śpisz.
-Ufasz mi?- Spytała Elsa.- Ale tak naprawdę?- Laura kiwnęła głową i usiadła koło siostry na łóżku.
-O co chodzi?- Spytała zaciekawiona.
-Słyszałam dzisiaj jak nasi rodzice rozmawiali.- Zaczęła jednocześnie cały czas się zastanawiając, czy jest sen mówić o tym siostrze, nie usłyszała przecież całej rozmowy.
-Co z tego, przecież często rozmawiają.- Odparła po chwilowym zastanowieniu Laura.
-Właśnie, często rozmawiają a wiesz, o czym?- Spytała, ale młodsza pokręciła tylko przecząco głową.
-Nie mam pojęcia.
-Ja dzisiaj podsłuchałam ich rozmowę i za nim cokolwiek powiesz do tej pory nie miałam pojęcia, czemu to zrobiłam, usłyszałam jak mówią o jakiś strażnikach, których chcą zabić. Mówili chyba o na s, że jesteśmy głupi i mamy nowe wspomnienia, nic z tego nie rozumiałam. Mówili też, że chcą zabić tych strażników i nas też.- Elsa westchnęła sfrustrowana brzmiała jak wariatka.
-O czym ty mówisz?- Spytała jej siostra myśląc, że to żart.
-Sama pomyśl, wiesz, że obchodziłyśmy nasze urodziny zawsze w rodzinnym gronie a pamiętasz jakieś szczegóły, bo ja nie. Jak się tak zastanowić to wiem, że to się zdarzyło, ale nic nie pamiętam, nie mogę sobie nawet przypomnieć moich poprzednich urodzin.- Laura na początku patrzyła sceptycznie, ale później jej oczy zaczęły wyrażać coraz to większy szok.
-To niemożliwe.- Wyszeptała Laura.- W ostatnie urodziny dostałam… Przeprowadziliśmy się tu… Nie pamiętam.
-Właśnie, to nie nasze wspomnienia, wszczepili je nam.
-Boże, masz racje…- Nastąpiła chwila myślenia.- Co teraz zrobimy? Uciekniemy? Nie wieże do końca w to, co mówisz, ale, co jest przerażające, ma to sens.
-Nie najpierw musimy mieć pewność, że mam rację, nie możemy się zdradzić, wiem, że będzie ciężko, ale pomyśl, jaki błąd popełniłybyśmy, gdyby jednak okazało się, że mam jakieś urojenia.- Laura pokiwała lekko głową.- Myślę, że najpierw powinnyśmy się dowiedzieć, kim są owi strażnicy.- Nie było czasu na tracenie zimnej krwi, jeśli ich „rodzice” byli, źli to chcieli kogoś zabić a ona nie mogła do tego dopuścić.
-Rodziców przecież o to nie spytamy.- Zauważyła rezolutnie młodsza.
-Tak, pomyślmy, jakich znamy strażników, możemy od razu wykluczyć, mówili o kimś siwobrodym. Kto jest siwobrody i jest strażnikiem, musimy go znać skoro szuka Ciebie albo Mnie.
-Mikołaj!- Wykrzyknęła nagle brązowowłosa.
-Nie bądź śmieszna.-Parsknęła Elsa.
-No, ale pomyśl to ma sens, jest Strażnikiem Świąt, a jestem pewna, że żaden inny staruszek nie byłby dopuszczony do strzeżenia czegokolwiek.- Poparła swoją tezę Laura.
-No dobrze, to może być nasz punkt wyjściowy. Reszty postaramy się znaleźć w bibliotece, w miasteczku nieopodal.
   Śniadanie minęło Elsie w dziwnej atmosferze, jedli wszyscy razem. Było tak normalnie, aż zapragnęła uwierzyć, że ranek był tylko snem.
-Możemy iść dzisiaj do miasta?- Spytała uśmiechnięta Laura, z nich dwóch to ona była tą weselszą i bardziej otwartą.
-Tak.- Odparła roztargniona „mama” a spojrzenia skierowały się na nią.- A po co?
-Skończyły się już nam książki, nie martw się mamo wrócimy przed południem, chciałyśmy też pooglądać sklepy, przydałaby mi się nowa sukienka.
-Laura!- Syknęła cała podenerwowana Elsa.
-O tak, Elsie też.- Dodała z uśmiechem i w tym momencie Elsie wydawało się, że wszystko jest dobrze, gdyby tylko rodzice nie posłali sobie, aż tak znaczącego spojrzenia.
   W bibliotece spędziły już półtorej godziny i nie znalazły nic godnego uwagi. Laura miała już dość siedzenia w miejscu i przeglądania kolejnych książek.
-Może trzeba o północy wyjść na dwór i przy pełni krzyknąć „Strażnicy przybywajcie”!- Wyszeptała w końcu brązowowłosa, nie mogąc znieść ciszy.
-Nie wymyślaj i patrz chyba coś znalazłam.- Odparła Elsa, w rękach trzymała książkę dla dzieci.
-Czytaj!- Prawie krzyknęła Laura. Elsa zaczęła czytać streszczenie z tyłu książki.
-„Mrok – zły duch z krainy baśni – zamierza zawładnąć całym światem. Powstrzymać go mogą tylko Strażnicy: Święty Mikołaj (zwany Northem), Piaskowy Ludek, Zębowa Wróżka oraz Królik Wielkanocny. Ci obrońcy beztroskiego dzieciństwa łączą siły, by ocalić szczęście ludzi. Chcą, by wspomógł ich też Jack Mróz, psotny zimowy chochlik. Ale Jack jest rozżalony i zły: ludzie w niego nie wierzą, a inne bajkowe postaci – lekceważą. Świętemu Mikołajowi nie będzie, więc łatwo przekonać go do współpracy. A czas nagli, bo Mrok już zaatakował – ukradł szczęśliwe wspomnienia śpiących dzieci...”*
-Ale zdajesz sobie sprawę, że to książka dla dzieci.- Wyszeptała młodsza z sióstr.
-Nic więcej nie mamy, ale spójrz na nas.- Pochyliła się bliżej siostry.- Rozumiesz, władamy lodem nie uważasz, że to dziwne, nasi chyba rodzice nie mają mocy.
-Niby tak, ale to szalone nawet jak na mnie.- Odparła złotooka.- Wiec musimy ich znaleźć.- Stwierdziła po chwili.
-Co?- Krzyknęła Elsa, ale jej siostra już kierowała się do wyjścia. Czarnowłosa przezornie wzięła książkę ze sobą i dogoniła Laurę.- Co masz na myśli mówiąc, że MUSIMY ich znaleźć i jak właściwie chcesz to zrobić.
-Nie mam pojęcia, ale jestem pewna, ze coś wymyślisz.- Odparła złotooka.
-Więc decyzja już zapadała. Dobrze, co ja tam mogę wiedzieć o tym, że to jest niebezpieczne.
-Sama mówiłaś, że panujemy nad lodem, co nam się może stać?- Elsa widziała, że nie ma szans, kiedy Laura coś postanowi dokona tego.
-Dobra, już nawet mam pomysł.- Elsa miała naprawdę szatański uśmieszek, a widoku dopełniały jej czerwone oczy.
-Mów.- Ucieszyła się Laura, oglądając jednocześnie wystawy.
-Chcą znaleźć którąś z nas. Prawdopodobnie.- Powiedziała.
-Tak?- Odparła złotooka oglądając śliczną sukienkę w kolorze pudrowego różu stojącą na wystawie.
-Nie ukrywajmy się, więc, bądźmy sobą, ale dopiero jak już znikniemy z tego miasteczka.
-Wiesz, co siostrzyczko? Coraz jesteś coraz bardziej odważna albo szalona. Nie obchodzie mnie które z dwóch, bo podoba mi się to.

__________________________________________________________________________________
 Proszę o komentarze. :P
*Cytat z Wikipedii  

Eliz

Developer

Cras justo odio, dapibus ac facilisis in, egestas eget quam. Curabitur blandit tempus porttitor. Vivamus sagittis lacus vel augue laoreet rutrum faucibus dolor auctor.

9 komentarzy:

  1. Opowiadanie jest świetne ciekawa jestem jaki bedzie następny zwrot akcji. Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ge.nial.nie.!!! Nareszcie nowy rozdział, i to długi! super! kiedy kolejny? i w pytaniu po poprzednim postem domyślam się kim jest Laura :P ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww....kocham! <33 Błagam, dodaj szybko nexta i niech będzie więcej Mroza! Kocham tę tematykę, a nie znalazłam zbyt wielu opowiadań poświęconych jej ;c Dlatego Twoje bloga trzymam się ze wszystkich sił :D Poza tym fajnie piszesz :D
    Ściskam bardzo mocno! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super xD niesamowite i megastyczne *.* nie mogę doczekać się nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. ;U;

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no, ty to masz wyobraznie.
    Zastanawiam się tylko dlaczego matka roszpunki jest młoda skoro jej czar prysną a ona sama chyba zgineła.
    lece czytac dalej.
    Weny życze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam do mnie http://dzieci-zywiolow333.blogspot.com/

      Usuń
  7. super!!! Ale nie moge sie domyślić kim jest ta ,,Laura''...Ale SSSUUUPPPEEERRR!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne ^^ No i ciekawa. Tylko wdarło się trochę błędów, które psują efekt.

    OdpowiedzUsuń