Udało mi się, wyrobiłam się w terminie. Miłego czytania.:)
W małym
domku na obrzeżu lasu, żyła z pozoru szczęśliwa rodzina, przynajmniej dwie
córki małżeństwa tam mieszkającego tak uważały. Był zwykły sobotni poranek, o
tej godzinie zazwyczaj w domu wszyscy spali, starsza z córek jednak nie mogła
usnąć, coś nie dawało jej spokoju, a kiedy tylko zamykała oczy, słyszała ciepły
chłopięcy głos. „Cały czas będę przy tobie” Ciągle powtarzał głos a dziewczyna
wpadała w wściekłość, bo nie mogła sobie przypomnieć, do kogo uf głos należy.
Wstała z miękkiego jednoosobowego łóżka i otworzyła czerwone okiennice
wpuszczając do pokoju chłodne poranne powietrze wraz z promieniami porannego
słońce. Westchnęła uradowana i zatrzymała się gwałtownie słysząc stłumione
głosy z sąsiedniego pokoju. Nigdy nie podsłuchiwała rodziców, ale ze względu na
poranną porę to musiało być coś naprawdę poważnego. Włożyła na nogi puchate
pantofle i najciszej jak umiała podkradła się do drzwi rodziców.
-Jesteś
pewny, że się nie domyślą?- Usłyszała głos mamy, od razu pomyślała, że rodzice
szykują jej i siostrze jakąś niespodziankę.
-Są takie
głupiutkie po wyczyszczeniu no wiesz.-Mężczyzna ściszył głos, tak, że
czarnowłosa musiała przytknąć ucho do drzwi, nie usłyszała jednak całego
zdania.- Nowe wspomnienia są idealne, a ty w końcu zemścisz się na tej
dziewczynie, która od ciebie uciekła.
-Wszyscy Strażnicy
jej szukają. Nawet ten siwobrody dureń opuścił swoją przystań.- To nie podobało
się czerwonookiej, o czym oni doi Diabła rozmawiali? W słowach jej matki
wyczuła strach.
-Dlatego
wszystkich ich zwabimy do jednego miejsca.
-Co potem?
-Zabijemy.-
Odparł mściwym głosem, którego dziewczyna się wystraszyła.- Wszystkich, te dwie
smarkule też, cóż na razie sią przydatne.- Elsa zatkała usta, żeby nie
krzyknąć. Szybko schowała się do pokoju. O co w tym wszystkim chodzi? Zadawała
sobie pytania, nie wierzyła, że to, co usłyszała jest prawdą. Chodziła w kółko
po pokoju. Była przerażona. Co ona ma teraz zrobić? Co ma zrobić z Laurą!
W panice
zaczęła się pakować, to, co usłyszała na pewno było prawdą, ale z drugiej
strony, to byli jej rodzice, znała ich przecież od urodzenia. Znała?
Pamięta swoje ósme urodziny, to wtedy się tu
przeprowadzili. Tata dał jej wtedy… Tort smakował…
-Jak
smakował ten głupi tort!- Nie pamiętała.
-Następne
urodziny NIC!- Próbowała sobie przypomnieć inne uroczystości, urodziny siostry.
Była przekonana, że je pamięta, nie było, więc sensu, żeby je wspominała.
Schowała spakowaną walizkę pod łóżko w momencie, kiedy podniosłą się wbiegła
jej siostra.
-Wstaw…
Wstałaś już?- Zdziwiła się brązowowłosa.-
Zazwyczaj długo śpisz.
-Ufasz mi?-
Spytała Elsa.- Ale tak naprawdę?- Laura kiwnęła głową i usiadła koło siostry na
łóżku.
-O co
chodzi?- Spytała zaciekawiona.
-Słyszałam
dzisiaj jak nasi rodzice rozmawiali.- Zaczęła jednocześnie cały czas się
zastanawiając, czy jest sen mówić o tym siostrze, nie usłyszała przecież całej
rozmowy.
-Co z tego, przecież
często rozmawiają.- Odparła po chwilowym zastanowieniu Laura.
-Właśnie, często
rozmawiają a wiesz, o czym?- Spytała, ale młodsza pokręciła tylko przecząco
głową.
-Nie mam
pojęcia.
-Ja dzisiaj
podsłuchałam ich rozmowę i za nim cokolwiek powiesz do tej pory nie miałam pojęcia,
czemu to zrobiłam, usłyszałam jak mówią o jakiś strażnikach, których chcą zabić.
Mówili chyba o na s, że jesteśmy głupi i mamy nowe wspomnienia, nic z tego nie
rozumiałam. Mówili też, że chcą zabić tych strażników i nas też.- Elsa westchnęła
sfrustrowana brzmiała jak wariatka.
-O czym ty
mówisz?- Spytała jej siostra myśląc, że to żart.
-Sama
pomyśl, wiesz, że obchodziłyśmy nasze urodziny zawsze w rodzinnym gronie a
pamiętasz jakieś szczegóły, bo ja nie. Jak się tak zastanowić to wiem, że to
się zdarzyło, ale nic nie pamiętam, nie mogę sobie nawet przypomnieć moich
poprzednich urodzin.- Laura na początku patrzyła sceptycznie, ale później jej
oczy zaczęły wyrażać coraz to większy szok.
-To
niemożliwe.- Wyszeptała Laura.- W ostatnie urodziny dostałam… Przeprowadziliśmy
się tu… Nie pamiętam.
-Właśnie, to
nie nasze wspomnienia, wszczepili je nam.
-Boże, masz
racje…- Nastąpiła chwila myślenia.- Co teraz zrobimy? Uciekniemy? Nie wieże do
końca w to, co mówisz, ale, co jest przerażające, ma to sens.
-Nie
najpierw musimy mieć pewność, że mam rację, nie możemy się zdradzić, wiem, że
będzie ciężko, ale pomyśl, jaki błąd popełniłybyśmy, gdyby jednak okazało się,
że mam jakieś urojenia.- Laura pokiwała lekko głową.- Myślę, że najpierw
powinnyśmy się dowiedzieć, kim są owi strażnicy.- Nie było czasu na tracenie
zimnej krwi, jeśli ich „rodzice” byli, źli to chcieli kogoś zabić a ona nie
mogła do tego dopuścić.
-Rodziców
przecież o to nie spytamy.- Zauważyła rezolutnie młodsza.
-Tak, pomyślmy,
jakich znamy strażników, możemy od razu wykluczyć, mówili o kimś siwobrodym.
Kto jest siwobrody i jest strażnikiem, musimy go znać skoro szuka Ciebie albo
Mnie.
-Mikołaj!- Wykrzyknęła
nagle brązowowłosa.
-Nie bądź śmieszna.-Parsknęła
Elsa.
-No, ale
pomyśl to ma sens, jest Strażnikiem Świąt, a jestem pewna, że żaden inny staruszek
nie byłby dopuszczony do strzeżenia czegokolwiek.- Poparła swoją tezę Laura.
-No dobrze,
to może być nasz punkt wyjściowy. Reszty postaramy się znaleźć w bibliotece, w
miasteczku nieopodal.
Śniadanie minęło Elsie w dziwnej atmosferze,
jedli wszyscy razem. Było tak normalnie, aż zapragnęła uwierzyć, że ranek był
tylko snem.
-Możemy iść
dzisiaj do miasta?- Spytała uśmiechnięta Laura, z nich dwóch to ona była tą
weselszą i bardziej otwartą.
-Tak.- Odparła
roztargniona „mama” a spojrzenia skierowały się na nią.- A po co?
-Skończyły
się już nam książki, nie martw się mamo wrócimy przed południem, chciałyśmy też
pooglądać sklepy, przydałaby mi się nowa sukienka.
-Laura!- Syknęła
cała podenerwowana Elsa.
-O tak,
Elsie też.- Dodała z uśmiechem i w tym momencie Elsie wydawało się, że wszystko
jest dobrze, gdyby tylko rodzice nie posłali sobie, aż tak znaczącego
spojrzenia.
W bibliotece spędziły już półtorej godziny i
nie znalazły nic godnego uwagi. Laura miała już dość siedzenia w miejscu i
przeglądania kolejnych książek.
-Może trzeba
o północy wyjść na dwór i przy pełni krzyknąć „Strażnicy przybywajcie”!-
Wyszeptała w końcu brązowowłosa, nie mogąc znieść ciszy.
-Nie
wymyślaj i patrz chyba coś znalazłam.- Odparła Elsa, w rękach trzymała książkę
dla dzieci.
-Czytaj!-
Prawie krzyknęła Laura. Elsa zaczęła czytać streszczenie z tyłu książki.
-„Mrok – zły
duch z krainy baśni – zamierza zawładnąć całym światem. Powstrzymać go mogą
tylko Strażnicy: Święty Mikołaj (zwany Northem), Piaskowy Ludek, Zębowa Wróżka
oraz Królik Wielkanocny. Ci obrońcy beztroskiego dzieciństwa łączą siły, by
ocalić szczęście ludzi. Chcą, by wspomógł ich też Jack Mróz, psotny zimowy
chochlik. Ale Jack jest rozżalony i zły: ludzie w niego nie wierzą, a inne
bajkowe postaci – lekceważą. Świętemu Mikołajowi nie będzie, więc łatwo
przekonać go do współpracy. A czas nagli, bo Mrok już zaatakował – ukradł
szczęśliwe wspomnienia śpiących dzieci...”*
-Ale zdajesz
sobie sprawę, że to książka dla dzieci.- Wyszeptała młodsza z sióstr.
-Nic więcej
nie mamy, ale spójrz na nas.- Pochyliła się bliżej siostry.- Rozumiesz, władamy
lodem nie uważasz, że to dziwne, nasi chyba rodzice nie mają mocy.
-Niby tak,
ale to szalone nawet jak na mnie.- Odparła złotooka.- Wiec musimy ich znaleźć.-
Stwierdziła po chwili.
-Co?- Krzyknęła
Elsa, ale jej siostra już kierowała się do wyjścia. Czarnowłosa przezornie wzięła
książkę ze sobą i dogoniła Laurę.- Co masz na myśli mówiąc, że MUSIMY ich znaleźć
i jak właściwie chcesz to zrobić.
-Nie mam
pojęcia, ale jestem pewna, ze coś wymyślisz.- Odparła złotooka.
-Więc
decyzja już zapadała. Dobrze, co ja tam mogę wiedzieć o tym, że to jest niebezpieczne.
-Sama
mówiłaś, że panujemy nad lodem, co nam się może stać?- Elsa widziała, że nie ma
szans, kiedy Laura coś postanowi dokona tego.
-Dobra, już
nawet mam pomysł.- Elsa miała naprawdę szatański uśmieszek, a widoku dopełniały
jej czerwone oczy.
-Mów.- Ucieszyła
się Laura, oglądając jednocześnie wystawy.
-Chcą znaleźć
którąś z nas. Prawdopodobnie.- Powiedziała.
-Tak?-
Odparła złotooka oglądając śliczną sukienkę w kolorze pudrowego różu stojącą na
wystawie.
-Nie
ukrywajmy się, więc, bądźmy sobą, ale dopiero jak już znikniemy z tego
miasteczka.
-Wiesz, co
siostrzyczko? Coraz jesteś coraz bardziej odważna albo szalona. Nie obchodzie
mnie które z dwóch, bo podoba mi się to.
__________________________________________________________________________________
Proszę o komentarze. :P
Opowiadanie jest świetne ciekawa jestem jaki bedzie następny zwrot akcji. Pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńge.nial.nie.!!! Nareszcie nowy rozdział, i to długi! super! kiedy kolejny? i w pytaniu po poprzednim postem domyślam się kim jest Laura :P ;)
OdpowiedzUsuńAww....kocham! <33 Błagam, dodaj szybko nexta i niech będzie więcej Mroza! Kocham tę tematykę, a nie znalazłam zbyt wielu opowiadań poświęconych jej ;c Dlatego Twoje bloga trzymam się ze wszystkich sił :D Poza tym fajnie piszesz :D
OdpowiedzUsuńŚciskam bardzo mocno! ♥♥
Super xD niesamowite i megastyczne *.* nie mogę doczekać się nexta <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. ;U;
OdpowiedzUsuńNie no, ty to masz wyobraznie.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się tylko dlaczego matka roszpunki jest młoda skoro jej czar prysną a ona sama chyba zgineła.
lece czytac dalej.
Weny życze :P
PS. Zapraszam do mnie http://dzieci-zywiolow333.blogspot.com/
Usuńsuper!!! Ale nie moge sie domyślić kim jest ta ,,Laura''...Ale SSSUUUPPPEEERRR!!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ^^ No i ciekawa. Tylko wdarło się trochę błędów, które psują efekt.
OdpowiedzUsuń