Podchodziłam
do napisania kolejnego rozdziały trylion razy i w końcu udało mi się to,
wstawiam niepoprawione, przepraszam za błędy i za to, że tyle czekaliście.
***
Czułam się naprawdę, źle. Bolał
mnie każdy najmniejszy fragment ciała i byłam ich świadoma jak jeszcze nigdy w
życiu. Chciałam je rozruszać, chciałam zrobić cokolwiek, ale nie mogłam
poruszyć nawet powieką, żeby otworzyć oczy. Najgorsze było to, że nie mogłam
też wypowiedzieć ani jednego słowa, mimo, iż próbowałam. Nie miałam pojęcia co
się stało nic nie widziałam. Nie czułam przy sobie Jack'a i to było tak
tragiczne, że nawet nie chciałam o tym myśleć. Nie miałam pojęcia co się stało
czy to kara za moje życie? Czy trafiłam do piekła? To było by straszne.
Z głębiny żalu wyciągnął mnie
płacz a raczej wycie. Nie przypominało mi to, żadnego znanego mi do tej pory
dźwięku. Skupiłam na nim moje zmysły. Doszłam do wniosku, że tak może płakać
tylko jakieś dziecko. Tylko nie miałam pojęcia skąd tutaj, gdziekolwiek to
'tutaj' jest, miałoby się znaleźć dziecko. To było tak absorbujące dla mnie, że
niemal nie umarłam ze strachu, kiedy poczułam na sobie ciężar i ciepło. Moje
ciało bolało nieco mniej. Skupiłam się na czuciu i dźwiękach, jako, że to moje
jedyne zmysły które zdawały się jakoś działać. Płacz ustał.
-Ciiii,
widzisz ciocia śpi.- To był bez wątpienia głos Anny, niemal płakałam z ulgi.
Mogłam ją słyszeć! Dopiero po chwili dotarło do mnie, że musiała położyć na
mnie swoje dziecko. Tylko jak weszła za tą cholerną barierę z dzieckiem ?! Moje
myśli były szybkie, a raczej zbyt wiele naraz przepływało przez mój mózg przez
co nie mogłam dojść do jakiegokolwiek w miarę logicznego wniosku. Powiedziała,
że śpię? Może udało im się mnie stamtąd wyciągnąć i jestem w domu Mikołaja? Nie
wolno było mi tak myśleć, kolejna złudna nadzieja załamała by mnie. Nadal
jednak nie wiedziałam gdzie jest Jack? Skupiłam się ponownie na słowach.
-To już
prawie rok Elso odkąd wyjechałam a ty sie jeszcze nie obudziłaś, wiesz? Nie mam
pojęcia, czy masz jakiekolwiek poczucie czasu, ale jeśli tak, to powinnaś
wiedzieć, że odkąd w jakiś sposób wydostaliście się z tej bariery, to nie
dałaś, żadnego znaku życia prócz słabego pulsu i płytkiego oddechu. Boję się,
że Jack oszaleje. Obudził się po miesiącu, ja niestety musiałam wyjechać.
Królestwo nie mogło pozostać bez władcy.- Dziecko uderzyło mnie swoją dłonią w
policzek, przez co przeszył mnie dreszcz.- Jack nie może się na niczym skupić,
siedzi tu u ciebie a ty nie dajesz mu żadnej odpowiedzi. Myślę, że już czas
żebyś się obudziła.
-Sa!-
Krzyknął malec klepiąc mnie po policzku.
-Widzisz
Feliks się zgadza.- Nic więcej nie powiedziała, za zgrozą uświadomiłam sobie
jak dorosła się stała. Usłyszałam jej lekki śmiech.- Nie kochanie, nie możesz
spać na swojej cioci.- Pomyślałam, że nie wytrzymam takiej wegetacji,
szczególnie, kiedy jestem w stanie słyszeć własne otoczenie. Wysilałam całą
swoją silną wolę, żeby otworzyć te cholerne oczy, albo żeby chociaż jęknąć.
Jack przyszedł długo po wizycie
Anny i jej syna, nie odezwał się ani jednym słowem i to powiedziało mi jak
poważna jest sytuacja. Trzymał mnie za rękę a ja mogłabym przysiąc, że
słyszałam jak płacze. NAPRAWDĘ chciałam ścisnąć tą cholerną rękę i dać mu znak,
że żyję. Jeśli się obudzę przysięgam, że przecząc całemu mojemu wychowaniu
oświadczę mu się i zaciągnę przed ołtarz!
To było niesamowite, ścisnęłam
jego dłoń w mocnym uścisku i niemal mogłam poczuć jak wraca do niego energia
życiowa.
-Elsa? Elsa?
Elsa?- Powtarzał w kółko dotykając mojej twarzy ramion, całując mnie w policzka
czoło i usta, zapewne gdybym mogła byłabym czerwona jak burak. Nie przywykłam
do takich uczuć. Z zaskoczeniem powitałam gorąco na policzkach.- BOŻE TY SIĘ
RUMIENISZ! -Krzyknął niemal do mojego ucha. Otworzyłam oczy, tak gwałtownie i z
tak łatwo, że było to zaskoczeniem nawet dla mnie.
-Jack...-
Mój głos był cichym charczeniem i nie byłam pewna czy mnie w ogóle zrozumiał,
ale był taki szczęśliwy, że nawet nie próbowałam mówić więcej. Oparł czoło o
moje i po prostu patrzył w moje oczy. Nie przerywałabym kontaktu wzrokowego i
trwałabym tak jeszcze długo gdyby nie fakt, że miałam strasznie sucho w
ustach.- Pić...- Spełnił moją prośbę od razu, miałam wrażenie, że nie wyceluje
w drzwi. Denerwowało mnie to, że mogłam ruszać głową z ledwością. Dłonie też
jako tako mnie słuchały, ale reszta była sparaliżowana. Wiedziałam, że to od
leżenia. Straciłam prawie dwa lata. To była katastrofa. Razem z Jack'iem wpadli
wszyscy moi przyjaciele. Uśmiechali się od ucha do ucha a i ja się uśmiechnęłam
szeroko jak nigdy w życiu. Mały Feliks był najśliczniejszym dzieckiem jakie widziałam.
Blond włosy opadały mu łagodnie koło twarzy a jego oczy patrzyły na mnie jak te
Anny w dzieciństwie. To była moja rodzina. Łzy mimowolnie spływały po moich
policzkach i to wcale nie z powodu tego, że wszystko mnie bolało, a ja nie
mogłam się poruszyć. Mały chłopiec wyciągał do mnie z uśmiechem swoje małe
rączki i to wydało mi się niezwykle urocze.
Myślałam, że kiedy już napiję
się wody i zacznę dość wyraźnie mówić na moje usta będą cisnąć się miliony
pytań, ale ku mojemu zdziwieniu nie chciałam ich zadawać. Obiło mi się kiedyś o
uszy zdanie "przeszłość zostawmy przeszłości" nie wiem dlaczego ta
fraza pojawiła się w mojej głowie, ale w pełni się z nią zgadałam. Obudziłam
się wszyscy których kocham są tu ze mną i są bezpieczni. Wszystkie oczy
wlepione były we mnie w oczekiwaniu, a
mi na usta cisnęły się tylko te słowa.
-Kocham
was.- Jack usiadł koło mnie i złapał
mnie za dłoń. Takiego szczęścia jeszcze nie widziałam na jego twarzy.
Siedzieli nie więcej niż pół
godziny i pozostawili taktownie się wycofać, żeby zostawić nas samych.
-Tak się o
ciebie martwiłem.- Wyszeptał i pocałował wnętrze mojej dłoni.
-Postaram
się więcej nie pakować się w kłopoty.- Uśmiechnęłam
się pokrzepiająco, wolałam to wszystko obrócić w nieudany żart.
-To nie jest
zabawne.- Odparł nieco szorstko, co mnie zdziwiło. Jack zmienił się bardziej
niż myślałam. Zmienił się przeze mnie.
-Przepraszam.-
Powiedziałam łagodnie i uśmiechnęłam się lekko.
-Nic się nie
stało, po prostu to była dla mnie naprawdę ciężka próba.- Pocałował mnie w
policzek.
-Kocham
cię.- Wyznałam ponownie, postanowiłam mówić mu to częściej.
-Kocham cię.
- Powtórzył jak mantrę i połączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
-Cieszę się,
że cały czas we mnie wierzyłeś.- Dopiero teraz dotarło do mnie jak marnie
wygląda.- Ale teraz myślę, że powinieneś iść spać.- Spojrzał na mnie z
oburzeniem.
-Nigdzie się
od ciebie nie ruszam, będę z tobą rozmawiał dopóki nie padnę.- Uśmiechnął się tym swoim lekko bezczelnym uśmiechem, który
tak bardzo kochałam. Niemal widziałam jak jego mięśnie się rozluźniają.
-Chętnie
sama znalazłabym się we własnym pokoju.- Uśmiechnęłam się delikatnie. A on z
nową energią podniósł się a później złapał mnie w swoje ramiona. Nie czułam się
tak bezpiecznie od bardzo dawana.
-Zaraz więc
się tam znajdziemy.- Pocałował mnie w czoło i ruszyliśmy powoli przez długie korytarze,
po drodze nie spotykając nikogo.
-Jesteś
szalony.- Stwierdziłam z śmiechem.
-Tak oszalały
z miłości do ciebie.- Przyznał a mi jego wyznanie już nie przeszkadzało uśmiechnęłam
się tylko i pocałowałam go w policzek.
Jakiś czas później leżeliśmy razem
w łóżku, ale nie było w tym nic intymnego. Dopiero kiedy emocje opadły zdałam
sobie sprawę, ale tak NAPRAWDĘ, że jestem ciocią. Nie miałam pojęcia jak to
jest być ciocią.
-O matko
jestem ciocią.- Powiedziałam. - Moja młodsza siostra ma dziecko. Moja młodsza
siostra jest matką.- Były to zdania oznajmiające oczywistości, ale dziwnym
trafem dopiero teraz pojęłam ich sens. Jack zaśmiał się radośnie i pogładził moją dłoń.
-Nie da się
ukryć.- Odparł nadal śmiejącym się głosem.
-Och, zamknij
się nie mam pojęcia jak to jest być ciocią.- Niemal wykrzyczałam mu do ucha.
-Ej!- Krzyknął
w odwecie.
-Przepraszam.-
Odpowiedziałam, ale mój ton nie wyrażał skruchy.
-Tak
jesteś.- Wypowiedział i zanim zdążyłam się zorientować złączył nasze usta w
pocałunku.- A masz!
-Tak
naprawdę się zemściłeś.- Powiedziałam z przekąsem.
-Brakowało
mi ciebie.- Wyszeptał.
-Mi ciebie
też.- Na tym skończyła się nasza konwersacja tego dnia.
Później leżeliśmy tylko
najbliżej siebie jak się dało i do mnie dotarło jakie mam szczęście, że na świecie
jest taki Jack. Nie miałam pojęcia co przyniesie nam przyszłaś, wiedziałam
jedynie, że nie wyobrażam sobie życia bez niego, był moim powietrzem. Długo
patrzyłam na jego twarz zanim zasnęłam, rozmyślając o minionym dniu. Obudziłam
się, mimo, iż strasznie długo spałam. Nie mogłam się za to obwiniać, gdybym
miała zaatakować Mroka ponownie na pewno zrobiłabym to samo. Ważne, że wszystko
skończyło się dobrze. Nawet mimo, że czeka mnie jeszcze długa rehabilitacja, to
i tak dzień, kiedy wybudziłam się ze
śpiączki był jednym z najszczęśliwszych dni w całym moim, życiu. A muszę was
zapewnić, że patrząc na to z perspektywy czasu naprawdę niewiele było dni które
zasługiwało na miano najszczęśliwszych.
Pierwsza dwa lata omg ale ona musi być chuda!!! Jacie nie kończ tego bloga niech potrwa jeszcz dziesięć lat. ;)
OdpowiedzUsuń3 ślub
OdpowiedzUsuń4 zaręczyny
5 Dziecko a6???
Taka moja teza:*
6. Emerytura.
Usuń7. Śmierć...
PRZYPOMINAM, TYM, KTÓRZY ZAPOMNIELI:
PIERWSZYM WARUNKIEM NIEŚMIERTELNOŚCI JEST ŚMIERĆ!!!
Jaki uroczy rozdział <3 Elsa się budzi, wszystko było takie szczęśliwe, aż się uśmiechałam przy czytaniu ^^ Ślicznie :)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcie profilowe i nick mnie rozwaliły XD XD XD XD
UsuńHaha xp Na zdjęciu jest Doktor z serialu Doctor Who, który serdecznie ci polecam :D
UsuńPrzewspaniały rozdział! Rzadko coś mnie tak porusza jak on. Poprawiłaś mi humor!!! Strasznie!!! Już zapomniałam, jak to jest czytać o Jelsie, a ty mi o tym przypomniałaś. Dzięki <3 To śmiesznie brzmi, że Anna jest młodsza a ma już dziecko. Ale podoba mi się to. Jest takie...inne niż wszystko. Mam nadzieję, że nowy rozdział będzie szybko :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie (jeśli chodzi o Jelsę, polecam ostatni rozdział ;)
http://czkawkaastridszczerbatekelsajack.blogspot.com/
Weeee! Mamy nowy rozdział! Mam tylko nadzieję, że po pokonaniu Mroka masz jeszcze pomysły na dalszą fabułę.
OdpowiedzUsuńPs: Cieszę się, że można u ciebie zamieszczać anonimowe komentarze. Bo czasem tak się nie da, i ja , nieobeznana z internetami ( tak, "internety" załapałam od koleżanki) nie mogę nic napisać.
I jak tu się nie uśmiechnąć :) :* :D
OdpowiedzUsuńRozczuliłaś mnie :*
Jej, Elsa się obudziła =D
OdpowiedzUsuńCudny rozdział, trochę trzeba było czekać, ale z pewnością warte to było nerwów napiętych z niecierpliwości ;)
Anna ma synka, patrząc na jego matkę, musi być uroczy ^^
Pięknie, pięknie, czekam na ciąg dalszy ;*
Wzruszylam się; -; :')
OdpowiedzUsuńKiedy next??
OdpowiedzUsuń(wyje) kiedy next????
OdpowiedzUsuńAaaaa!!!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie Elsa się obudziła zanim Jack stał się zombie.
Omg!!!
Aż dwa lata w śpiączce, ale chociaż się wzbudziła.
Filip jest.słodki... Hihi szkoda bo nie mógł spać na cioci.
Ah . Rozdział cudny i warto było czekać.
Już oczekuję następnego, ale mogę czekać choćby miesiące.
Mroźno całuje i pozdrawiam.
Neeeeeext!!!!!
OdpowiedzUsuńA kiedy więcej? Przepraszam, że dopiero teraz się ujawniam, ale głupio jest pisać komentarz w 2015 roku pod postem z 2013 :) Na razie wolę pozostać anonimowa, ale wiedz, że lubię twój blog. Przeszkadzają mi tylko takie rzeczy jak np. Else (Powinno być Elsę), pamiętaj, że kiedy "Ja cośtam robię" To piszesz przez "ę" np. Ja lubię, ja mówię. To taki malutkie błędziki, w zasadzie to jak na nasze społeczeństwo robisz bardzo mało błędów :)
OdpowiedzUsuńTAK! NARESZCIE!!! CZEKAM NA TEN ROZDZIAŁ 3 MIESIĄCE ALE JEST CuD! !!! Pozdrowienia :*
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńBłagam next. Opuściłaś nas blog zawieszony... :'(
OdpowiedzUsuń