Nie wiem do końca co myśleć o tym rozdziale a wy co uważacie?
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Pocałunek
prawdziwej miłości, nie działał. Próbował tego codziennie i wiedział, że jego
miłość jest szczera. Sam chętnie zamieniłby się z dziewczyną, ale zaraz
reflektował się i przypominał sobie, że wolał by umrzeć, niż sprawić Elsie taki
ból jaki on odczuwa, przez jej stan. Kochał ją tak mocno, zrobi wszystko, żeby
zminimalizować jej cierpienie do minimum.
Jeśli myślał, ze łatwo przyjdzie
mu znaleźć rozwiązanie i nie wpaść w jakąś chorobliwą paranoję, to bardzo się
mylił. Minęło osiem długich miesięcy odkąd zniknął Mrok, to był dla jednych
czas na odbudowy własnych małych światów, które zniszczyło zło. Dla
białowłosego to był koszmar z którego chciał się jak najszybciej obudzić. Na
początku skupiał się na Elsie. Chciał ją obudzić, ale po jakimś czasie
bezowocnych prób, zaczął przyglądać się barierze, która otaczała całą jej
wspaniałą postać. Zewnętrzna, elektryzująca, błękitna skorupa, była niezwykle
zimna, kawałki lodu wirowały w niej z zawrotną prędkością i naprawdę trudno
było mu przez nią przechodzić. Skupił się najpierw na niej. Tworzył bariery,
śnieżne mury o różnej grubości, które według niego spokojnie potrafiłyby,
zatrzymać taką zamieć. Te jednak poddawały się po kilku minutach. Bezradność,
próbowała przejąć nad nim kontrolę, ale się nie dał, nie mogło być tak, źle.
Pokonali Mroka i jedyne co dzieliło go od szczęścia to właśnie wybudzenie
ukochanej z tego okropnego snu. Oglądał barierę z każdej strony, dotykał jej
delikatnie, patrząc z zdziwieniem jak jego palce, po raz pierwszy reagują na
chłód. To było zadziwiające,
ekscytujące, nieprzyjemne ale przede wszystkim ludzkie. Jeśli, nie mógł znieść
swojej bezradności, wlatywał w ten prąd i leciał przeciw niemu, dopóki tylko
mógł wytrzymać. Powolny proces autodestrukcji, który zaczął jechać w naprawdę
nieprzewidzianym kierunku. Miał nadzieję, że nie wykolei się przed stacją.
Nie było tak, że walczył o Elsę
sam, bo wcale tak nie było. Wszyscy wertowali książki, czy szukali ludzi,
którzy być może mogą coś wiedzieć. Był im za to wdzięczny i naprawdę miał
nadzieję, że szybko którykolwiek z nich
przyjdzie z przełomem. Pewnego dnia nie wytrzymał. Stał poza barierą, tym razem
naprawdę nie wiedząc, czy da radę ja przejść... w jednym kawałku. Był
osłabiony, doskonale wiedział, że się
trochę zaniedbał. Jego organizm nie przyzwyczajony do ograniczeń a umysł
zmuszony do nagłego wysiłku. To nie mogło się dobrze skończyć. Naprawdę, nie
miał pojęcia czy tym razem to dobry pomysł, pomyślał o małej przerwie, jeden
dzień, będzie czytał książki i być może uda mu się coś znaleźć. Zaraz jednak
pomyślał co mogłaby na takie zachowanie pomyśleć jego Elsa. Chciał ją zostawić.
Ogarnęło go irracjonalne poczucie winy. Elsa nigdy nie winiłaby go za
odpoczynek, ale jego zamroczony umysł nie pojmował tego na razie. Wszedł w wir,
zrobił dwa małe kroki i wir go porwał...
Dryfował, czuł ogromne zimno,
ale nie znaczyło to nic w porównaniu z tą ciszą jak go ogarnęła. Przymknął
oczy, włosy przez wiatr przylgnęły mu do głowy. Zaczął powoli odzyskiwać rozum
i począł zwalniać. Skupił cało pozostałą w sobie energię i chciał zatrzymać się
wraz z wiatrem, który go popychał.
Był za słaby, moc tarczy jeszcze
przyspieszyła, sprawiając, że przez siłę odśrodkową wyleciał z tamtą z zawrotną
prędkością, usłyszał kolejny wybuch i zapadł w ciemność.
***
Otworzyła powoli swoje oczy, nie
było tak jak się spodziewała. Zaraz po przebudzeniu, nie była zdezorientowana,
od razu wiedziała co się stało... no może nie do końca. Pamiętała, jak stanęła
koło Mroka, jak moc kumulująca się w jej
sercu prawie wyrwała się z pod kontroli, rozmawiała z nim chwilę i wyprowadził
ją z równowagi. Niestety. Jej plan zakładał, że go zamrozi, nawet jeśli jej moc
byłaby trochę nieokiełznana to na pewno, nie ona powinna być zamrożona. Złapała
się za głowa pomieszczenie w którym się znajdowała było duże, ale mimo to
dziwnie klaustrofobiczne. Szła przed
siebie, krzyczała, płakała, nawoływała, groziła, śpiewała, tańczyła, czarowała
i wiele innych by ktokolwiek ją zauważył. Miała wiele czasu na przemyślenia i
postanowiła sobie, że jeśli jakoś stąd wyjdzie to nie będzie się już wahać w
sprawie Jack'a. Kocha ją a ona kocha jego, nie miała pojęcia nad czym się do
tej pory zastanawiała.
Nie miała pojęcia czy ona w
ogóle jeszcze żyje, miała myśli samobójcze, choć nie wiedziała, czy dokładnie
tak je można nazwać, bo zakładając, że już nie żyje, to czy mogłaby się zabić?
Była naprawdę blisko pierwszemu, poważnemu i zapewne nieodwracalnemu krokowi w
tym kierunku i właśnie w ostatnim jej zawahaniu, usłyszała piękny, doskonały,
dźwięczny głos ukochanego. Myślała, ze jeśli wcześniej była w pełni władz umysłowych,
to teraz na pewno je straciła, ale z każdym kolejnym słowem robiła się na przemian szczęśliwa i zrozpaczona. Szczęśliwa, bo to co do niej mówił,
przekonywało ją do walki i trwania w tym nieszczęściu. Pokazywał jej całego
siebie wszystkie swoje lenki i wątpliwości. Zrozpaczona bo mimo, iż bardzo tego
pragnęła nie miała pojęcia jak wydostać się z tej patowej sytuacji. Każdego
dnia czekała z niecierpliwością momentu, kiedy do niej przyjdzie i zaczną
rozmawiać. To dzięki niemu mogła w ogóle określić ile już znajduje się w tej
dziwnej rzeczywistości. Prawie skakała ze szczęścia, kiedy dowiedziała się, że
będzie ciocią. Pojawiły się też pytania, czy ona kiedykolwiek zostanie matką? A
jeśli stąd wyjdzie, to czy w ogóle będzie miała dzieci? Nie chciała tych pytań,
ale same pojawiły się w jej głowie. Czasem dochodziła do pozytywnych wniosków,
a czasem... nie chciała myśleć o tych innych rozwiązaniach.
Obudziło ją szarpnięcie. Światło
i głośny, trudny do zidentyfikowania dźwięk, a później wiatr. Patrzyła
przerażona w przestrzeń, po chwili coś z wielką szybkością przeleciało pół
metra od niej. Wystraszyła się. Odwróciła niepewnie głowę, nie spodziewała się
tego co zobaczyła.
-Jack...
***
Czuł się niesamowicie lekko,
ogarniał go tak dobrze znany mu zapach. Zapach, którym mogła poszczycić się
tylko jedna osoba. Delikatna woń jego ukochanej. Jej perfumy otaczały go z
każdej strony. Tak dawno nie czuł tego zapachu, że czuł się lekko
przestraszony, ale jeśli to był sen, to nie chciał się jeszcze obudzić.
Zaniepokoił go naprawdę dopiero delikatny dotyk na włosach. Otworzył oczy i
spojrzał w na spokojną twarz ukochanej. Płakała, ale jej twarz była spokojna.
-Tylko
dzięki twoim słowom, nie zwariowałam tu z samotności.- Wyszeptała, ale
doskonale ją słyszał. Rozejrzał się gwałtownie, był... gdzieś. Leżał na białej
podłodze, wszędzie było biało, nie widział, żadnych ścian. Mieli na sobie swoje
ciuchy.
-To sen...-
Wyszeptał.
-Raczej
koszmar.- Westchnęła dziewczyna.- Znalazłam się tu, i nie wiedziałam co się
stało. Szłam przed siebie, ale donikąd nie doszłam, jakbym się w ogóle nie
poruszała. Tu jest tak cicho, za cicho. Sam na sam ze swoimi myślami, myślałam,
że zwariuję. Tylko dzięki temu, że mówiłeś do mnie miałam jakąkolwiek nadzieję,
że nie jestem wariatką.- Uśmiechnęła się przez łzy, które powoli zaczęły płynąć
po jej policzkach.- Jestem taka szczęśliwa, że mogę cię dotknąć, zobaczyć. Mam
jednak nadzieję, że to tylko mój sen, że nie ma cie tu naprawdę, bo to okropne
miejsce. Okropne miejsce, gdzie ludzi czeka tylko samotność.- Rozpłakała się na
dobre.
-Nie
płacz...- Wyszeptał, ale tak naprawdę nie mógł znaleźć słów jakimi mógłby ją
pocieszyć. Złapał ją w swoje objęcia i po chwilowym milczeniu wyszeptał prosto
do jej ucha.- Gdybym miał przeżyć tysiąc lat na ziemi bez ciebie a dzień tu z
tobą, wybrałbym to miejsce, bo tylko ty możesz sprawić, że stanę się szczęśliwy.-
Pocałował, ją mocno z całej siły. Nie ośmielił się jeszcze nigdy włożyć tyle
pasji w pocałunek z nią, bojąc sie, że ja wystraszy, ale teraz tego
potrzebował. Czuł jej mocne pociągnięcia za kosmyki swoich włosów, ale nie
znaczyły one bynajmniej, że ma przerwać. Oddawała, każdy pocałunek z pasją i
mocą, nic się dla niej w tym momencie nie liczyło. Tylko ten mężczyzna, który
trzymał ją mocno w swoich ramionach.
Chciała się zapomnieć, pragnęła tego. Pragnęła Jack'a a on pragnął jej. Czuła to w każdym jego dotyku ust, każdej
pieszczocie chłodnych, delikatnych dłoni. W każdym jęku i westchnieniu. W
mimice jego twarzy i ruchach ciała...
Anna podświadomie czuła, że
stało się coś... nie potrafiła tylko określi czy dobrego, czy raczej złego.
Miała mieszane uczucia. Była zaniepokojono i wiedziała, że musi kogoś wysłać,
żeby sprawdził, co się dzieje z Jack'em i Elsą. Zawsze ufała swojej intuicji, a
odkąd zaszła w ciąże stał się ona jeszcze bardziej przydatna i wyostrzona.
Jeśli można użyć takich zwrotów odnośnie do intuicji właśnie. Najpierw wołała,
ale nikt jej nie słyszał. Później
potłukła cały serwis do herbaty jaki stał na szafce nocnej koło jej łóżka,
zaczęła mieć coraz większe trudności z oddychaniem. Wiedziała, że nie wolno jej
się denerwować, ale jak miała zachować spokój, kiedy prawdopodobnie coś się
dzieje z jej siostrą i jej ukochanym?! Wytarła łzy z policzków i wstała z
pełnym zaciętości wyrazem twarzy.
-Ugh,
Kristoff!- Krzyknęła zła i zadyszana.- Niech ja cię tylko spotkam, miałeś być w
pobliżu!- Wyszła z pokoju w przewiewnej koszuli nocnej. Oparła się o ścianę, bo
zakręciło jej się w głowie. Szła powoli, kroczek po kroczu, głaszcząc wolną
dłonią zaokrąglony brzuch. Miała urodzić na dniach. Ciąża była i tak zagrożona,
dlatego teraz prawie w ogóle nie ruszał się z łóżka. - Kirstoff - Krzyknęła
stojąc u szczytu schodów. Zaczęła się poważnie martwić, nawet jeśli mąż by jej
nie usłyszał to ktoś inny na pewno. Krzyczała bardzo głośno a domostwo
wyglądało jak opuszczone. Wystraszyła się nie na żarty.
Jack trzymał śpiącą ukochaną w
ramionach. Chciał się stąd wydostać i wiedział, że Elsa pragnie tego tak samo
mocno jak on. Zamknął oczy, z których powoli zaczęły wydostawać się. słone łzy.
Miał nadzieję, że los nie dał mu szansy na zobaczenie jej po raz ostatni.
Obawiał się, że gdyby teraz wrócił do rzeczywistości, to zwariowałby na pewno.
Dziękował jednak losowi, że pozwoli mu z nią pobyć. Zamknął ją w ciasnym
uścisku, drżących z niepewności ramion i wyszeptał prosto do jej ucha.
-Kocham
cię.- Uśmiechnął się przez łzy. Znalazł ją i teraz musieli tylko wrócić do
siebie razem. Nie było nawet mowy o tym, żeby jeszcze kiedykolwiek oddzielili
się od siebie na dłużej. Wiedział, że to by go zabiło.
Anna nie wiedziała, czy chce zejść
na dół, czy wrócić do pokoju. Źle się czuła, wolała więc nie zagrażać, życiu
dziecka. To było rozsądne z jej strony, mimo, iż ze względu na siostrę w ogóle
nie miała ochoty tego robić. Weszła do pokoju i spojrzała się tępo na łóżko,
nie była pewna co ma ze sobą zrobić. Nie mogła nic poradzić na to, że jej głowę
nawiedzały coraz czarniejsze scenariusze. Usiadła ciężko na łóżku, wzdychając
cierpiętniczo. Chciała odgonić ponure myśli i zaczęła przeglądać zdjęcia na
półkach. Nagle zauważyła, koło zdęcia przedstawiającego ich czwórkę kawałek
porwanego pergaminu i w pośpiechu wypisane słowa.
Anno, nie denerwuj się, ale musiałem
wyjść. Coś się stało przy barierze, zaczęła emanować dziwną energią, którą
nawet ja czuję mimo, że jestem człowiekiem. Wrócę jak naj...
Nie przeczytała dalej, bo złapał
ją bardzo silny skurcz, już wcześniej miała kilka takich, ale nie powtarzały
się tak często jak te i nie bolały tak mocno. Bała się. Łzy leciały po jej
zaróżowionych z bólu policzkach. Doczołgała się na łóżko, z przerażeniem
rejestrując, że skurcze nie mijają. Po chwili wiedziała co się stało. Zaczęła
rodzić. Trochę za wcześnie, ale przecież nie mogła tego przerwać. Zacisnęła
bardzo mocno zęby i zaczęła przeć, miała ogromną nadzieję, że ktokolwiek, zdąży
przyjść. Cały czas pamiętała moment, kiedy dowiedziała się, że ciąża jest
zagrożona. Czasem myślała, że nad jej rodziną ciąży jakieś fatum. Jęknęła z bólu
i zaczęła krzyczeć. Nie długo wszystko miało się skończyć, była tego dziwnie
pewna nie wiedziała tylko, czy to dobrze, czy źle...
Cudowny rozdział, ale gdzie oni są? Co będzie z Anną? O.o Jak czytałam tą końcówkę to przyznam, że bałam się. Kobieta rodząca sama w ogromnym pałacu i jeszcze mająca niejasne przeczucia... Coś będzie musiało się źle skończyć...
OdpowiedzUsuńTak długo oczekiwany next :C Mam nadzieję że następny pojawi się szybciej niż za miesiąc :D No ale nie tego. Super rozdział <3 Co tu więcej pisać ;D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!! Sama myślałam, że nie ma nexta chyba z 8 miesięcy.... XD Dzięki Tobie sama zaczęłam niedawno pisać bloga o Jelsie ") Proszę cię oceń mojego bloga, zależy mi na twojej ocenie... :)
OdpowiedzUsuńhttp://adresmojegoblogajestdziwywiem.blogspot.com/
Przepiękny!!!!Kocham, czekam na następny i serdecznie zapraszam: http://czkawkaastridszczerbatekelsajack.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :-D
OdpowiedzUsuńPotrafisz trzymać w napięciu :)
Gdzie znajdują się Jack i Elsa? Co się stanie z Anną i jej dzieckiem? Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy :)
Życzę dużo weny i szybkiego nexta :-D
super jestem ciekawa za ile będzie next Bb
OdpowiedzUsuńProszę niech nowy rozdział będzie szybciej niż za miesiąc!!! To jest cudo jak tak długo nie mogę czekać!!!
OdpowiedzUsuń~Lotopałanka ^^
Zapraszam na mojego posranego bloga. :3 Bo ten mojej siostry jest z dupy heheszki. :)
OdpowiedzUsuńhttp://mojezywioly.blogspot.com/
Nadal czekamy <3
OdpowiedzUsuńSuper!Czekam na następny. Co się stanie z Anną..uhhh!
OdpowiedzUsuńZajrzysz na bloga? elsa-i-przyjaciele.blogspot.com
bardzo mi zależy :*
Zakochałam się w tym blogu! <3 Proszę, rób częściej rozdział :3
OdpowiedzUsuńJak pozostali CZEKAM NA NEXT!
OdpowiedzUsuńDawno temu żyła sobie dziewczyna która pisała opowiadania o jelsie. Na bloga tej dziewczyny zajrała Layla i sie zakochała i to by było na tyla
OdpowiedzUsuńLayla
Ja już chce następny rozdział <3 Zakochałam się! Wczoraj w nocy czytałam i dziś rano i właśnie skończyłam. Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńJuż prawie miesiąc minął, zapadłaś w sen zimowy??? A co do rozdziału to epicki !!! Czekam na ciąg dalszy :-D
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LBA
OdpowiedzUsuńinfo u mnie : http://jackielsaloveisneverending.blogspot.com
Kiedy ten nowy rozdział? ;//
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
OdpowiedzUsuńAaaa, ślicznie! Przeczytałam całego bloga w trzy dni. Mimo, że nie oglądałam Strażników Marzeń, a Krainę Lodu tylko połowicznie, strasznie podoba mi się pairing Jelsa, a twoje opowiadania są wspaniałe. Na początku było trochę błędów, głównie ortografia, teraz zdarzają się głównie literówki. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział świetnie piszesz! Mam prośbę ... Mogłabyś udostępnić mojego bloga?
OdpowiedzUsuńhttp://jackfrostxelsaxjelsa.blogspot.com/2015/04/prolog.html