To były
trudne miesiące dla wszystkich. Elsa nienawidziła swojej bezsilności i tego jak
powolnie przebiega rehabilitacja. Dla zmniejszenia frustracji swojej ukochanej
Jack zabrał ją do jej zamku, nikt nie wiedział o jej obecności w tamtym
miejscu, ale oboje cudownie czuli się ciesząc się tylko sobą.
Czas leciał powoli wszystko się
zmieniało. Elsa się zmieniała, czasy zamkniętej w sobie dziewczyny bezpowrotnie
minęły. Powróciły siły i więcej siły? Elsa zauważyła to dopiero, kiedy jej
poczucie własnej wartości wróciło na miejsce. Jej moc była jeszcze większa. Nie
rozumiała tego, ale nie chciała tego zrozumieć, nie było jej to potrzebne do
szczęścia. Jack opuszczał ją czasami. Miał swoje obowiązki, nie tylko jako
strażnik.
Kidy Elsa wyzdrowiała życie
zaczęło się od nowa i dla niej i dla ich przyjaciół. To było jak cud.
Blondynka,
była częstym gościem w domu siostry, kochała swojego siostrzeńca ponad życie.
Pewnego dnia, kiedy Jack długo nie wracał Elsie przypomniały się swoje
przemyślenia. Zarumieniła się po koniuszki swoich uszu, kiedy wspomniało jej
się, że ma się oświadczyć. Jej serce zaczęło bić gwałtownie, jak się w ogóle
oświadcza chłopakowi. Zachichotała nerwowo. Była pewna, że chce to zrobić. Nie
wiedziała tylko jak. Chodziła po swojej komnacie a jej serce raz za razem
przyśpieszało i zwalniało swój rytm. Jak ma to zrobić, zaprosić go na kolacje?
Zrobić to przy ludziach? Nie na pewno nie. Nagle zatrzymała się gwałtownie. A jeśli
jej odmówi, co ona wtedy zrobi? Zatrzęsła się ze strachu. -Czy ja już do reszty
zwariowałam?- Spytała samą siebie.
-Jesteś szalony.- Stwierdziłam z śmiechem.
-Tak oszalały z miłości do ciebie.- Przyznał
a mi jego wyznanie już nie przeszkadzało uśmiechnęłam się tylko i pocałowałam
go w policzek.
Wspomnienie
pojawiło się w jej głowie. Usiadła na łóżku i uśmiechała się do siebie jak
wariatka. Co zakochanie robi z ludźmi. Mimo wszystko postanowiła jeszcze
poczekać. Musi wszystko zaplanować.
Wszystko co do każdego szczegółu. Zrobi to delikatnie i po cichu, byłe pewna,
że nie zniósłby wielkiej hecy. Zaśmiała się do samej siebie. Wyobraziła sobie
siebie klękającą przed białowłosym przy akompaniamencie całej orkiestry. To był
tak absurdalny pomysł. Wstała i zeszła do jadalni, była już północ a jej
chłopaka jeszcze nie było. Dopiero teraz oblał ją zimny dreszcz. Co on jeszcze
robi. Żadne dziecko chyba nie bawi się o tej godzinie w bitwę na śnieżki.
Wyszła na dwór. Aktualnie mieszkali kątem u Mikołaja. Elsa nawet nie myślała,
żeby to zmienić. Zaczęła się poważnie martwić.
-Elsa!-
Usłyszała nagle krzyk białowłosego. Pobiegła w jego stronę bez zastanowienia.
-Co się
stało krzyknęła, kiedy go zobaczyła. W okuł jego głowy wirowały dość duże
płatki śniegu. Jack był zszokowany i zadowolony jednocześnie.
-Popatrz.-
Nie wiedziała na co ma patrzeć. Kidy była bliżej zauważyła, że to co wzięła za
płatki śniegu to tak naprawdę mali unoszące się w powietrzu ludzie. Mieli
szpiczaste uczy, niemal białą cerę i białe włosy. Z daleka naprawdę wyglądali
jak śnieg. Niemal od razu otoczyli blondynkę. Elsa zauważyła ślicznych chłopców
i dziewczęta. Latali w około nich niemal tańcząc.
-Kim oni
są?- Spytała zafascynowana.
-Nie mam
pojęcia. Idę właśnie po radę do Mikołaja.- Jack uśmiechał się od ucha do ucha,
teraz wyglądał jak chłopak którego poznała. Był szczęśliwy. Wszystkie jej
śmieszne obawy rozwiały się. Pobiegła z białowłosym w stronę domu. Czuła się
dziwnie nazywając domostwo Mikołaja swoim domem, ale na świecie nie było innego
miejsca, które mogłaby tak nazwać. To tutaj znalazła w końcu siebie. Znalazła
swoje szczęście.
Mikołaj patrzył tylko z
uśmiechem na Jack'a. Elsa domyślała się co mogą oznaczać te istoty, ale nie
chciała się wtrącać. Białowłosy był strażnikiem, każdy z nich miał swoich
pomocników, każdy z nich miał dom. Dziewczyna opuściła oczy na podłogę. Dom, dlaczego tak często o tym myślała.
Zaczęło ją to poważnie niepokoić. Jej serce naprawdę nie dogadywało się z rozumem.
-Naprawdę!
-Krzyknął białowłosy, kiedy North w końcu zlitował się nad nim. Białowłosy
zachowywał się jak rozradowane dziecko. Nagle zatrzymał się i spojrzał na Elsę.
To trwało tylko chwilę, ale dziewczyna poczuła się nie na miejscu. Nie była
strażniczką. Nie pasowała tutaj. Jack ma inne obowiązki, nie może całe życie
siedzieć przy niej. Blond włosa była załamana, była nieśmiertelna i co niby
miała robić przez resztę swojego życia? Wiecznego życia? Z trudem powstrzymała
się przed smutnym grymasem, który po prostu nie mógł wpłynąć na jej usta. To
była chwila Jack'a nie chciała mu jej popsuć. Zbierało jej się na płacz.
Kochała go, ale nie nadawała się na kurę domową. Jack znów bawił się ze swoimi
pomocnikami a ona jak najciszej wycofała się z pomieszczenia. Ruszyła do
swojego pokoju. Wiedziała, że będzie ze swoim ukochanym ponad wszystko, tego
nie zamierzała zmieniać. Musiała jednak bardzo uważnie zastanowić się nad swoim
powołaniem.
Chciała pobyć sama, ale jak na
złość, księżyc nie chciał jej opuścić. Czuła jego milczącą obecność.
-Dlaczego tu
jestem?- Spytała, chociaż wiedziała, że nie dostanie odpowiedzi. Uśmiechnęła
się smutno.- Pozostaje mi go wspierać, prawda?- Nie miała pojęcia jakie
niespodzianki szykuje jej los.
Jack jak zwykle z samego rana
wyleciał wykonywać swoje zadanie a Elsa nie wiedziała co z sobą zrobić. Z nudów
zaczęła nawet pomagać Yeti w pracy. To było tak monotonne. Tęskniła za tymi
wszystkim papierami i sprawami, które musiała załatwiać, kiedy była królową.
Nigdy by się do tego nie przyznała, bo były to naprawdę nużące zajęcia. Ale w
porównaniu z nudą z jaką musiała walczyć, były niczym. Była nawet raz czy dwa z
Jackiem, chciała mu pomóc, ale ona się po prostu do tego nie nadawała. Jasne
bawiła się z Anną, ale to było tak dawno temu. Nie pamiętała już jak być tak
bardzo wyluzowaną. Szczególnie, że nie mogli sie pokazywać zwykłym ludziom.
Tego dnia nie mogła już usiedzieć na miejscy, postanowiła poszukać ukochanego,
może tym razem jej się uda i nie zasypie połowy miasta? Latanie na pegazach,
było jednym z jej ulubionych zajęć. Nie mogła robić tego zbyt często, w końcu
to były wolne stworzenia. Nie chciała ich wykorzystać. Leciała powoli
obserwując widoki. Nie zwracała uwagi co się dzieje, pozwoliła prowadzić się
zwierzęciu i to był jej błąd. Dostała czymś mokrym z taką siłą, że zrzuciło ją
z konia i zaczęła szybko lecieć w dół. Z jej ust wyleciał przerażający krzyk.
Nie miała pojęcia co to było. Widziała, że pegaz stara się ją dogonić, ale była
dziwnie przekonana, że nie da rady tego zrobić. Spadała w dół. Ostatkami
samokontroli, powstrzymując się przed paniką, zaczęła tworzyć grubą warstwę
białego puchu. Miała nadzieję, że to zamortyzuje jej upadek. Kiedy upadła zamroczyło ją na chwilę.
Gdy odzyskała ostrość widzenia, świat wydał jej się niewiarogodnie piękny. Błękitne
niebo i wszędzie wirujące białe płatki śniegu.
-Ty
sprawdź...- Usłyszała dziewczęcy głos z prawej strony.
-Dlaczego ja,
to ty jesteś starsza.- Odpowiedział jej niemal identyczny, troszkę bardziej
przestraszony głos.
-Tak o kilka
minut, po za tym, to twoja wina!
-Sprowokowałaś
mnie. Ja nie chciałam nikogo zabijać.- Dziecko rozpłakało się na cały głos.
Nagle nad sobą zobaczyła załzawione zielone oczy.- Niech Pani nie umiera! Ja
wcale nie chciałam Pani zabić.
-Spokojnie,
nic mi nie jest.- Elsa usiadła i uśmiechnęła się uspokajająco.
-Naprawdę!
Super!- Krzyknęły obie. Dziewczynki, naprawdę wyglądały identycznie, miały
brązowe włosy do ramion i zielone oczy. Na oko mogły mieć sześć lat. Były
drobne i ładniutkie. Elsa od razu zapałała do nich sympatią. Wylądował koło
nich pegaz, brązowowłose krzyknęły przestraszone.
-Nie bójcie
się nic się wam nie stanie. To tylko mój przyjaciel.- Elsa patrzyła na
zachwycone oczy dziewczynek.
-Ale jest
śliczny.- Wyszeptały.
-Tak i
bardzo mądry, mam do was małe pytanie?
-O co
chodzi?- Spytały nie odwracając wzroku od zwierzęcia.
-Chcę tylko
wiedzieć, czym dostałam.- Uśmiech spełzł z twarzy dzieci. Atmosfera zagęściła
się dziwnie, Elsa nie wiedziała co ma o tym myśleć. Pegaz odszedł w
zapomnienie.
-Niczym
takim.- Odparły niemal jednocześnie spoglądając na siebie z przestrachem.- Mam
na imię Katy. -Powiedziała cicho ta stojąca bliżej niej.- A to moja siostra
Mary.
-Możecie
mówić mi Elsa.- Uśmiechnęła się. Zastanawiała się jak ma wyciągnąć z dziewcząt informacje.-
Wiedzie, możecie mi powiedzieć czym się bawiłyście. To będzie taki nasz sekret,
wy mi zdradzicie wasz a ja wam swój. Co wy na to.- Chciała się dowiedzieć,
czego użyły w końcu nie leciała wcale tak nisko. Spojrzały na siebie
porozumiewawczo i pokiwały głowami.
-Chyba
jesteśmy to pani winne.- Katy podniosła się z ziemi. Nagle przestała wyglądać
jak dziecko, w jej oczach pojawiło się coś starego. Elsa nie umiała tego
opisać.- Chodzi o to, że ja... to znaczy my, mamy takie umiejętności jakich nie
ma nikt inny.- Spojrzały na siebie jeszcze raz porozumiewając się bez słów.-
Nie każdy nas akceptuje.
-Mama nie
kazała nikomu mówić. -Wtrąciła Mary. - Ale tobie możemy to powiedzieć, prawda?
-Och,
oczywiście. Nie wy jedne macie takie umiejętności. Mówię wam.- Uśmiechnęła się
miło.- Może nie dokładnie takie jak wy, ale podobne. Tak w ogóle to co
potraficie.- Elsa była naprawdę ciekawa tych dwóch małych dziewcząt. Nagle koło
jej głowy zaczęły pływać małe kuleczki wody.- Łał.- Tylko tyle powiedziała.
Popatrzyła na skupione dziewczęta i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Machnęła
dłonią i koło kul pojawiły się małe śnieżynki.
-Ale jak...-
Powiedziały razem, przestając używać swojej mocy. Blondynka wzruszyła jedynie
ramionami.
-Nikt nie
wie dlaczego otrzymuje takie a nie inne umiejętności. To jest właśnie nasze,
życiowe zadanie dowiedzieć się tego i wykonywać swoje zadanie.- Powiedziała,
pragnąc dowiedzieć się w końcu jaki ona ma zadanie na tym świecie.- Widzicie,
najważniejsze to się nie poddawać i starać się zapanować nad tymi
umiejętnościami.
-Mama też
tak mówi.- Odparły uśmiechając się lekko.- Na razie jeszcze nie udaje sie nam
robić wszystkiego czego chcemy i często to się po prostu dzieje. Nie zawsze
tego chcemy.
-Wiem.- Tak
dobrze ich rozumiała. Ona musiała uczyć się na własnych błędach, ale im
przecież mogła przekazać co nie co swojej wiedzy.- Nigdy nie starajcie się
długo powstrzymywać, znajdźcie sobie jakieś miejsce i wyładowujcie swoją energię.
To wam pomoże.
-Ty tak
robiłaś?- Spytała Mary. Elsa uśmiechnęła się tylko smutno.
- Zanim
zapanowałam nad mocą narobiła naprawdę dużo złego.- Zapatrzyła się w
przestrzeń. Żadnej ze złych rzeczy, które zrobiła, nie chciała.
-Ale teraz
umiesz ją kontrolować? Tak.
-Tak, na
szczęście. Choć muszę przyznać, że na początku było naprawdę źle.- Nagle
dotarło do niej co może się stać kiedy dziewczęta się czymś zdenerwują, powódź
gwarantowana. To by była naprawdę katastrofa. Uśmiechnęła się do siebie już
wiedziała co musi zrobić.
Rozmowa nie trwała dłużej niż piętnaście
minut, ale Elsa musiała sobie wszystko poukładać w głowie na spokojnie.
- Spotkajmy się tu juro rano, dobrze? Nauczę was
czegoś.- Uśmiech jaki zagościł na ustach dzieci był jedyną odpowiedzią. Elsa
pomyślała, że jutrzejszy dzień wcale nie będzie taki nudny jakby się mogło
zdawać na pierwszy rzut oka.
SUPER!!! <3 Rozdział bardzo... no... e.... nie umiem się wysłowić... super!!!
OdpowiedzUsuń( A TERAZ SPAM, POMIŃ TĄ CZĘŚĆ JEŚLI CHCESZ!!!)
Zapraszam na mojego bloga: http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com/
- nowy wygląd
- powrót do Arendelle
- i szarmancki, przystojny, zabawny, inteligentny, waleczny, przystojny, miły, przystojny ( wspominałam, że przystojny) Jack Frost jako bohater główny
Wow! Nareszcie! Już prawie o tobie zapomniałam! Ale i tak rozdział suuuuuper! Czekam na kolejny! Weny!
OdpowiedzUsuńA no i sorry, ale może kogoś zainteresuje.... właśnie otworzyłam blog o Jelsie. Wakacyjny.... brakuje jednego komentarza do kolejnego rozdziału..... Serdecznie zapraszam
Usuńhttp://wakacyjnyblogjelsy.blogspot.com/?m=1
ROZDZIAŁ ŚWIETNY!!Czytam twojego bloga i wytrwale czekam na kolejne next'y.
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić na mojego bloga,więc jeżeli ktoś ma czas i dobre serduszko niech zajrzy (oczy szczeniaczka)
oto link:
http://odnienawisci-p-p-domilosci.blogspot.com/
* blog jest o Jelsie
OdpowiedzUsuńJak nie napiszesz w ciągu co najmniej 1miesiaca to poodgryzam tchawiczki; _; super rozdział: *
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ale popracuj nad ortografią. To ważne jeśli chcesz aby miło się czytało ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i miły zwrot akcji ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;*
Cudo rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńCzekałam na niego - no i jest!
Czekam na kolejne cudo- bo w nie baaaaaardzo wierzę...
Zamrażam- julika!
Błagam napisz wiecej
OdpowiedzUsuńAle★
Genialnie piszesz! Fantastyczny rozdział, a przy okazji zapraszam na mojego bloga o Jacku i Elsie: "Goshia2003.blog.interia.pl".
OdpowiedzUsuń