Rozdział Siedemnasty

by 10:55 11 komentarze


To były trudne miesiące dla wszystkich. Elsa nienawidziła swojej bezsilności i tego jak powolnie przebiega rehabilitacja. Dla zmniejszenia frustracji swojej ukochanej Jack zabrał ją do jej zamku, nikt nie wiedział o jej obecności w tamtym miejscu, ale oboje cudownie czuli się ciesząc się tylko sobą.
                Czas leciał powoli wszystko się zmieniało. Elsa się zmieniała, czasy zamkniętej w sobie dziewczyny bezpowrotnie minęły. Powróciły siły i więcej siły? Elsa zauważyła to dopiero, kiedy jej poczucie własnej wartości wróciło na miejsce. Jej moc była jeszcze większa. Nie rozumiała tego, ale nie chciała tego zrozumieć, nie było jej to potrzebne do szczęścia. Jack opuszczał ją czasami. Miał swoje obowiązki, nie tylko jako strażnik.
                Kidy Elsa wyzdrowiała życie zaczęło się od nowa i dla niej i dla ich przyjaciół. To było jak cud.
Blondynka, była częstym gościem w domu siostry, kochała swojego siostrzeńca ponad życie. Pewnego dnia, kiedy Jack długo nie wracał Elsie przypomniały się swoje przemyślenia. Zarumieniła się po koniuszki swoich uszu, kiedy wspomniało jej się, że ma się oświadczyć. Jej serce zaczęło bić gwałtownie, jak się w ogóle oświadcza chłopakowi. Zachichotała nerwowo. Była pewna, że chce to zrobić. Nie wiedziała tylko jak. Chodziła po swojej komnacie a jej serce raz za razem przyśpieszało i zwalniało swój rytm. Jak ma to zrobić, zaprosić go na kolacje? Zrobić to przy ludziach? Nie na pewno nie. Nagle zatrzymała się gwałtownie. A jeśli jej odmówi, co ona wtedy zrobi? Zatrzęsła się ze strachu. -Czy ja już do reszty zwariowałam?- Spytała samą siebie.

-Jesteś szalony.- Stwierdziłam z śmiechem.
-Tak oszalały z miłości do ciebie.- Przyznał a mi jego wyznanie już nie przeszkadzało uśmiechnęłam się tylko i pocałowałam go w policzek.

Wspomnienie pojawiło się w jej głowie. Usiadła na łóżku i uśmiechała się do siebie jak wariatka. Co zakochanie robi z ludźmi. Mimo wszystko postanowiła jeszcze poczekać.  Musi wszystko zaplanować. Wszystko co do każdego szczegółu. Zrobi to delikatnie i po cichu, byłe pewna, że nie zniósłby wielkiej hecy. Zaśmiała się do samej siebie. Wyobraziła sobie siebie klękającą przed białowłosym przy akompaniamencie całej orkiestry. To był tak absurdalny pomysł. Wstała i zeszła do jadalni, była już północ a jej chłopaka jeszcze nie było. Dopiero teraz oblał ją zimny dreszcz. Co on jeszcze robi. Żadne dziecko chyba nie bawi się o tej godzinie w bitwę na śnieżki. Wyszła na dwór. Aktualnie mieszkali kątem u Mikołaja. Elsa nawet nie myślała, żeby to zmienić. Zaczęła się poważnie martwić.
-Elsa!- Usłyszała nagle krzyk białowłosego. Pobiegła w jego stronę bez zastanowienia.
-Co się stało krzyknęła, kiedy go zobaczyła. W okuł jego głowy wirowały dość duże płatki śniegu. Jack był zszokowany i zadowolony jednocześnie.
-Popatrz.- Nie wiedziała na co ma patrzeć. Kidy była bliżej zauważyła, że to co wzięła za płatki śniegu to tak naprawdę mali unoszące się w powietrzu ludzie. Mieli szpiczaste uczy, niemal białą cerę i białe włosy. Z daleka naprawdę wyglądali jak śnieg. Niemal od razu otoczyli blondynkę. Elsa zauważyła ślicznych chłopców i dziewczęta. Latali w około nich niemal tańcząc.
-Kim oni są?- Spytała zafascynowana.
-Nie mam pojęcia. Idę właśnie po radę do Mikołaja.- Jack uśmiechał się od ucha do ucha, teraz wyglądał jak chłopak którego poznała. Był szczęśliwy. Wszystkie jej śmieszne obawy rozwiały się. Pobiegła z białowłosym w stronę domu. Czuła się dziwnie nazywając domostwo Mikołaja swoim domem, ale na świecie nie było innego miejsca, które mogłaby tak nazwać. To tutaj znalazła w końcu siebie. Znalazła swoje szczęście.
                Mikołaj patrzył tylko z uśmiechem na Jack'a. Elsa domyślała się co mogą oznaczać te istoty, ale nie chciała się wtrącać. Białowłosy był strażnikiem, każdy z nich miał swoich pomocników, każdy z nich miał dom. Dziewczyna opuściła oczy na podłogę. Dom, dlaczego tak często o tym myślała. Zaczęło ją to poważnie niepokoić. Jej serce naprawdę nie  dogadywało się z rozumem.
-Naprawdę! -Krzyknął białowłosy, kiedy North w końcu zlitował się nad nim. Białowłosy zachowywał się jak rozradowane dziecko. Nagle zatrzymał się i spojrzał na Elsę. To trwało tylko chwilę, ale dziewczyna poczuła się nie na miejscu. Nie była strażniczką. Nie pasowała tutaj. Jack ma inne obowiązki, nie może całe życie siedzieć przy niej. Blond włosa była załamana, była nieśmiertelna i co niby miała robić przez resztę swojego życia? Wiecznego życia? Z trudem powstrzymała się przed smutnym grymasem, który po prostu nie mógł wpłynąć na jej usta. To była chwila Jack'a nie chciała mu jej popsuć. Zbierało jej się na płacz. Kochała go, ale nie nadawała się na kurę domową. Jack znów bawił się ze swoimi pomocnikami a ona jak najciszej wycofała się z pomieszczenia. Ruszyła do swojego pokoju. Wiedziała, że będzie ze swoim ukochanym ponad wszystko, tego nie zamierzała zmieniać. Musiała jednak bardzo uważnie zastanowić się nad swoim powołaniem.
                Chciała pobyć sama, ale jak na złość, księżyc nie chciał jej opuścić. Czuła jego milczącą obecność.
-Dlaczego tu jestem?- Spytała, chociaż wiedziała, że nie dostanie odpowiedzi. Uśmiechnęła się smutno.- Pozostaje mi go wspierać, prawda?- Nie miała pojęcia jakie niespodzianki szykuje jej los.
                Jack jak zwykle z samego rana wyleciał wykonywać swoje zadanie a Elsa nie wiedziała co z sobą zrobić. Z nudów zaczęła nawet pomagać Yeti w pracy. To było tak monotonne. Tęskniła za tymi wszystkim papierami i sprawami, które musiała załatwiać, kiedy była królową. Nigdy by się do tego nie przyznała, bo były to naprawdę nużące zajęcia. Ale w porównaniu z nudą z jaką musiała walczyć, były niczym. Była nawet raz czy dwa z Jackiem, chciała mu pomóc, ale ona się po prostu do tego nie nadawała. Jasne bawiła się z Anną, ale to było tak dawno temu. Nie pamiętała już jak być tak bardzo wyluzowaną. Szczególnie, że nie mogli sie pokazywać zwykłym ludziom. Tego dnia nie mogła już usiedzieć na miejscy, postanowiła poszukać ukochanego, może tym razem jej się uda i nie zasypie połowy miasta? Latanie na pegazach, było jednym z jej ulubionych zajęć. Nie mogła robić tego zbyt często, w końcu to były wolne stworzenia. Nie chciała ich wykorzystać. Leciała powoli obserwując widoki. Nie zwracała uwagi co się dzieje, pozwoliła prowadzić się zwierzęciu i to był jej błąd. Dostała czymś mokrym z taką siłą, że zrzuciło ją z konia i zaczęła szybko lecieć w dół. Z jej ust wyleciał przerażający krzyk. Nie miała pojęcia co to było. Widziała, że pegaz stara się ją dogonić, ale była dziwnie przekonana, że nie da rady tego zrobić. Spadała w dół. Ostatkami samokontroli, powstrzymując się przed paniką, zaczęła tworzyć grubą warstwę białego puchu. Miała nadzieję, że to zamortyzuje jej  upadek. Kiedy upadła zamroczyło ją na chwilę. Gdy odzyskała ostrość widzenia, świat wydał jej się niewiarogodnie piękny. Błękitne niebo i wszędzie wirujące białe płatki śniegu.
-Ty sprawdź...- Usłyszała dziewczęcy głos z prawej strony.
-Dlaczego ja, to ty jesteś starsza.- Odpowiedział jej niemal identyczny, troszkę bardziej przestraszony głos.
-Tak o kilka minut, po za tym, to twoja wina!
-Sprowokowałaś mnie. Ja nie chciałam nikogo zabijać.- Dziecko rozpłakało się na cały głos. Nagle nad sobą zobaczyła załzawione zielone oczy.- Niech Pani nie umiera! Ja wcale nie chciałam Pani zabić.
-Spokojnie, nic mi nie jest.- Elsa usiadła i uśmiechnęła się uspokajająco.
-Naprawdę! Super!- Krzyknęły obie. Dziewczynki, naprawdę wyglądały identycznie, miały brązowe włosy do ramion i zielone oczy. Na oko mogły mieć sześć lat. Były drobne i ładniutkie. Elsa od razu zapałała do nich sympatią. Wylądował koło nich pegaz, brązowowłose krzyknęły przestraszone.
-Nie bójcie się nic się wam nie stanie. To tylko mój przyjaciel.- Elsa patrzyła na zachwycone oczy dziewczynek.
-Ale jest śliczny.- Wyszeptały.
-Tak i bardzo mądry, mam do was małe pytanie?
-O co chodzi?- Spytały nie odwracając wzroku od zwierzęcia.
-Chcę tylko wiedzieć, czym dostałam.- Uśmiech spełzł z twarzy dzieci. Atmosfera zagęściła się dziwnie, Elsa nie wiedziała co ma o tym myśleć. Pegaz odszedł w zapomnienie.
-Niczym takim.- Odparły niemal jednocześnie spoglądając na siebie z przestrachem.- Mam na imię Katy. -Powiedziała cicho ta stojąca bliżej niej.- A to moja siostra Mary.
-Możecie mówić mi Elsa.- Uśmiechnęła się. Zastanawiała się jak ma wyciągnąć z dziewcząt informacje.- Wiedzie, możecie mi powiedzieć czym się bawiłyście. To będzie taki nasz sekret, wy mi zdradzicie wasz a ja wam swój. Co wy na to.- Chciała się dowiedzieć, czego użyły w końcu nie leciała wcale tak nisko. Spojrzały na siebie porozumiewawczo i pokiwały głowami.
-Chyba jesteśmy to pani winne.- Katy podniosła się z ziemi. Nagle przestała wyglądać jak dziecko, w jej oczach pojawiło się coś starego. Elsa nie umiała tego opisać.- Chodzi o to, że ja... to znaczy my, mamy takie umiejętności jakich nie ma nikt inny.- Spojrzały na siebie jeszcze raz porozumiewając się bez słów.- Nie każdy nas akceptuje.
-Mama nie kazała nikomu mówić. -Wtrąciła Mary. - Ale tobie możemy to powiedzieć, prawda?
-Och, oczywiście. Nie wy jedne macie takie umiejętności. Mówię wam.- Uśmiechnęła się miło.- Może nie dokładnie takie jak wy, ale podobne. Tak w ogóle to co potraficie.- Elsa była naprawdę ciekawa tych dwóch małych dziewcząt. Nagle koło jej głowy zaczęły pływać małe kuleczki wody.- Łał.- Tylko tyle powiedziała. Popatrzyła na skupione dziewczęta i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Machnęła dłonią i koło kul pojawiły się małe śnieżynki.
-Ale jak...- Powiedziały razem, przestając używać swojej mocy. Blondynka wzruszyła jedynie ramionami.
-Nikt nie wie dlaczego otrzymuje takie a nie inne umiejętności. To jest właśnie nasze, życiowe zadanie dowiedzieć się tego i wykonywać swoje zadanie.- Powiedziała, pragnąc dowiedzieć się w końcu jaki ona ma zadanie na tym świecie.- Widzicie, najważniejsze to się nie poddawać i starać się zapanować nad tymi umiejętnościami.
-Mama też tak mówi.- Odparły uśmiechając się lekko.- Na razie jeszcze nie udaje sie nam robić wszystkiego czego chcemy i często to się po prostu dzieje. Nie zawsze tego chcemy.
-Wiem.- Tak dobrze ich rozumiała. Ona musiała uczyć się na własnych błędach, ale im przecież mogła przekazać co nie co swojej wiedzy.- Nigdy nie starajcie się długo powstrzymywać, znajdźcie sobie jakieś miejsce i wyładowujcie swoją energię. To wam pomoże.
-Ty tak robiłaś?- Spytała Mary. Elsa uśmiechnęła się tylko smutno.
- Zanim zapanowałam nad mocą narobiła naprawdę dużo złego.- Zapatrzyła się w przestrzeń. Żadnej ze złych rzeczy, które zrobiła, nie chciała.
-Ale teraz umiesz ją kontrolować? Tak.
-Tak, na szczęście. Choć muszę przyznać, że na początku było naprawdę źle.- Nagle dotarło do niej co może się stać kiedy dziewczęta się czymś zdenerwują, powódź gwarantowana. To by była naprawdę katastrofa. Uśmiechnęła się do siebie już wiedziała co musi zrobić.
                Rozmowa nie trwała dłużej niż piętnaście minut, ale Elsa musiała sobie wszystko poukładać w głowie na spokojnie.
- Spotkajmy się tu juro rano, dobrze? Nauczę was czegoś.- Uśmiech jaki zagościł na ustach dzieci był jedyną odpowiedzią. Elsa pomyślała, że jutrzejszy dzień wcale nie będzie taki nudny jakby się mogło zdawać na pierwszy rzut oka.


 

Eliz

Developer

Cras justo odio, dapibus ac facilisis in, egestas eget quam. Curabitur blandit tempus porttitor. Vivamus sagittis lacus vel augue laoreet rutrum faucibus dolor auctor.

11 komentarzy:

  1. SUPER!!! <3 Rozdział bardzo... no... e.... nie umiem się wysłowić... super!!!


    ( A TERAZ SPAM, POMIŃ TĄ CZĘŚĆ JEŚLI CHCESZ!!!)
    Zapraszam na mojego bloga: http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com/
    - nowy wygląd
    - powrót do Arendelle
    - i szarmancki, przystojny, zabawny, inteligentny, waleczny, przystojny, miły, przystojny ( wspominałam, że przystojny) Jack Frost jako bohater główny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Nareszcie! Już prawie o tobie zapomniałam! Ale i tak rozdział suuuuuper! Czekam na kolejny! Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i sorry, ale może kogoś zainteresuje.... właśnie otworzyłam blog o Jelsie. Wakacyjny.... brakuje jednego komentarza do kolejnego rozdziału..... Serdecznie zapraszam
      http://wakacyjnyblogjelsy.blogspot.com/?m=1

      Usuń
  3. ROZDZIAŁ ŚWIETNY!!Czytam twojego bloga i wytrwale czekam na kolejne next'y.
    Chciałam zaprosić na mojego bloga,więc jeżeli ktoś ma czas i dobre serduszko niech zajrzy (oczy szczeniaczka)
    oto link:
    http://odnienawisci-p-p-domilosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nie napiszesz w ciągu co najmniej 1miesiaca to poodgryzam tchawiczki; _; super rozdział: *

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział ale popracuj nad ortografią. To ważne jeśli chcesz aby miło się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział i miły zwrot akcji ;)
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo rozdział!!!!
    Czekałam na niego - no i jest!
    Czekam na kolejne cudo- bo w nie baaaaaardzo wierzę...
    Zamrażam- julika!

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam napisz wiecej
    Ale★

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialnie piszesz! Fantastyczny rozdział, a przy okazji zapraszam na mojego bloga o Jacku i Elsie: "Goshia2003.blog.interia.pl".

    OdpowiedzUsuń