Rozdział Trzynasty

by 02:45 23 komentarze


   Ależ wy umiecie słodzić..... Dobra miałam dodać 14-tego, ale macie cieszcie się, to dla was za ten mój uśmiech, który wywołują na mojej twarzy wasze komętarze...

   Kiedy tylko Elsa poznała Czkawkę wiedziała, że jego imię jest zwodnicze. Wyglądał na bezbronnego, ale jego pewność siebie i sam sposób wysławiania się dawały do zrozumienia, że jest on osobą o niezwykłej inteligencji, nie wywyższał się jednak i to tak naprawdę przekonało do niego Elsę. Wiedziała, że owijanie w bawełnę nic nie da, więc zabrała i jego i Astrid do swojego pokoju i powoli wykładała im plan, odpowiadała spokojnie na każde pytanie, najgorzej było, kiedy Astrid spytała, dlaczego mają pomagać komuś, kto potencjalnie może być zły. Wiedziała, że nie mają zaufania do Laury, ale zapewniła ich o tym, że mogą im obu zaufać, bo doskonale wiedzą, co robią, a świat nie dzieli się na dobrych i złych, nie każdy może być tym, kim chce. Kiedy Elsa wymawiała te słowa broniąc Laury, w pewien sposób czuła jakby mówiła o sobie, ona do niedawna nie mogła być sobą...
   Rozmowy przebiegły zadziwiająco dobrze i po chwili, którą była królowa dała im na przemyślenie całej oferty, zgodzili się. Nie umknęło uwadze Elsy, że Czkawka był do tego wszystkiego nastawiony bardziej pozytywnie. Co do Astrid to jej jeszcze nie rozgryzła. Dziewczyna była niezależna a jednak zawsze kręciła się blisko brązowowłosego. To były jednak ich prywatne sprawy. Władczyni lodu interesowało tylko to, że zgodzili się jej pomóc, że zgodzili się zrobić wielką rysę na planie Mroka, który chciał ich zniszczyć.
   Smoczy jeźdźcy zaraz spakowali się i poszli na przeszpiegi, aby dowiedzieć się jak dokładnie wygląda miejsce ukrycia Mroka. Elsa martwiła się o nich i chodziła niespokojnie po swoim pokoju, nie mogła się na niczym skupić a czarne myśli ciągle napływały do jej głowy. Nawet Laura zwracała jej uwagę, że jeśli się nie opanuje to ich cały plan wyjdzie na jaw. Elsa poczuła się urażona, kto, jak kto ale ona potrafi kontrolować swoje emocje, tylko, co z tego, skoro serce ściskało jej się ze strachu.
   Tym czasem czkawka sumiennie latał wkoło siedziby Mroka i rysował każdy szczegół jaki widział, czarne stwory biegające wokoło posesji zdawały się być cały czas na posterunku, w końcu jednak spostrzegł, że po około sześciu godzinach, szarzeją i powoli znikają, po pięciu minutach pojawiają się nowe, które tak jak poprzednie wytrzymują tylko sześć godzin. Zapisał to wszystko a Astrid obserwowała zimie w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Wracali już spokojniej, teraz dopiero zobaczyli na własne oczy, z czym przyjdzie im się zmierzyć po półgodzinie drogi usłyszeli śmiech a w niebo wystrzeliła stróżka wody.
-Nie trafiłeś! Marny z ciebie czarodziej!- Usłyszeli męski głos i śmiech, nie zastanawiali się długo nie mieli czasu. Zlecieli, więc tylko odrobinie niżej i widząc dwóch młodzieńców, którzy najwyraźniej byli czarodziejami, postanowili w stary, dobry sposób wikingów, porwać ich. Lecieli do domu w akompaniamencie krzyków i przekleństw, ale nie mieli czasu na wyjaśnienia, musieli przedstawić tą dwójkę Elsie, wiedzieli, że czarownicy bardzo mogą im pomóc.
   Elsa mogła odetchnąć dopiero następnego dnia, kiedy wpadł do niej uśmiechnięty Czkawka i przedstawił dokładny rysunek twierdzy Mroka, zaznaczył gdzie znajdują się strażnicy i ilu ich jest. Zaraz po nim Astrid wręcz wciągnęła do pomieszczenia rozkojarzonego blondwłosego nastolatka i trochę starszego buntowniczo nastawionego bruneta.
-Kto to?- Spytała zdziwiona, każąc im wszystkim usiąść przy małym stoliku.
-To czarodzieje. Czarowali, kiedy wracaliśmy, pomyśleliśmy, że mogą się przydać.- Odparła dumna z siebie dziewczyna. Elsa uśmiechnęła się radośnie, zaraz jednak spoważniała.
-Dlaczego mam wrażenie, że nie przyszli tu z własnej woli?- Spytała zimno patrząc na właścicieli smoków.
-Z własnej woli?!- Krzyknął brunet.- Te wielkie bestie porwały nas, kiedy szukaliśmy Trzminorek’a a później zaciągnęli nas tu siłą!- Elsa popatrzyła na niego przepraszająco, wyglądali jej na mieszczan, nie było sensu ich niepotrzebnie denerwować.
-Witaj Elso.- Powiedział za to z uśmiechem blondyn rozglądając się ciekawie po pomieszczeniu.- Mój dziadek był kiedyś w twoim królestwie i trochę mi o tobie opowiadał, od razu cię poznałem. A mój brat nie chciał mi wierzyć…- Uśmiechnął się lekko.- Nazywam się Aaron Lovegood*, a to jest Mason Nott*.- Mason prychnął tylko pod nosem, ale nie odezwał się.- Możemy wiedzieć, po co nas tu sprowadzono?
-Ah, oczywiście, mi też miło was poznać i przepraszam za wasze… niedogodności odnoście podróży tutaj. Ja nazywam się Elsa, to jest Czkawka i Astrid. Bardzo przepraszam za nasze zachowanie. Powiedzcie proszę, czy umiecie zrobić Patronusa?- Miała nadzieję, że tak, bardzo to by im pomogło.
-To trudne zaklęcie, jednak tak się składa, że oboje je potrafimy.- Powiedział opryskliwie brunet. Tą chwilę wybrała sobie Laura na zapukanie do drzwi i wejście bez pozwolenia, była lekko zaspana. Nie odezwała się, by nie przerywać rozmowy i tylko usiadła obok Elsy i wsłuchała się w rozmowę.
-Może nie będziecie musieli go używać. Jeśli oczywiście zechciejcie nam pomóc…
-Jasne, że tak.- Wtrącił blondyn z rozmarzonym uśmiechem, Nott tylko westchnął, ale nie odezwał się. Wszyscy odetchnęli z ulgą i Elsa powoli wyjaśniła im całą sytuacje.
-Polecicie na smokach razem z Astrid i Czkawką, nie będziecie się wtrącać dopóki sytuacja się nie pogorszy, jeśli się nie pogorszy. Pamiętajcie, że to misja ratunkowa, ratujemy siostrę Laury i uciekamy stamtąd jak najszybciej. Na razie zostańcie tutaj.- Elsa spojrzała na Laurę.- Laura przyniesie wam coś do jedzenia, wylecimy o północy.- Miała nadzieję, że uda im się wymknąć niezauważonym.- Ile może zająć dojście tam?- Spytała Czkawkę.
-Smokami to czterdzieści minut przy sprzyjających wiatrach, ale na nogach, dużo więcej może nawet pół dnia ciągłego marszu…
-A konno?- Spytała była królowa już tworząc w głowie pewien plan.
-Szybciej, a jeśli to będą wytrzymałe i silne konie, to kilka godzin.
-Dobrze wyruszamy o północy z lodowego ogrodu, Lauro ty zaprowadzisz tam tą dwójkę, nie zmieniamy planów, ja załatwię konie. Wchodzimy tam dokładnie sześć godzin po tworzeniu koszmarów, wiemy dzięki Czkawce, o której się to znaczenie, kiedy tylko zobaczymy, że znikają biegniemy ile sił w nogach do twierdzy. Laura wie jak to wszystko wygląda w środku, dalej sobie poradzimy, będziemy musiały jednak zostać ukryte w środku kolejne sześć godzin, macie wtedy nad nami czuwać, na tyle na ile to będzie możliwe. Wszyscy rozumieją.- Każdy kolejno pokiwał głową, może plan nie był do końca dopracowany, ale to musiało wystarczyć.- Dobrze. Teraz wybaczcie muszę pomyśleć w samotności- Wyszła z tymi słowami, wszystko szło po jej myśli i była z tego zadowolona, nadal czuła jednak na sercu pewien ciężar. Odkąd tylko zaczęły planować, Elsa starała się jak tylko mogła unikać Jack’a, czuła się przy nim nie komfortowo, myślała, że nie da rady utrzymać sekretu.
Cieszyła się, że wszystko szło tak gładko i szybko, myślała, że będą szukali tych czarodziei, jeszcze, co najmniej miesiąc, ale jak widać coś lub ktoś tam gdzieś w górze** postanowił w końcu trochę odpuścić Elsie. Dziewczyna chodziła zamyślona po korytarzach. Zadeklarowała się, że załatwi konie i miała pomysł jak to zrobić, co prawda nie miała pojęcia czy da radę, ale chciała spróbować.  Wyszła z domu i zaczęła biec w bliżej nieokreślonym kierunku, miała nadzieje, że nikt jej nie zauważy, potrzebowała ciszy i skupienia. Kiedy znalazła się, w jej mniemaniu, dość daleko od domu, zaczęła powoli przypominać sobie, co czuła, kiedy tworzyła Olafa, jej pociesznie w depresyjne dni. Uśmiechnęła się na samą myśl o nim, aż wstyd się jej zrobiło, kiedy zdała sobie sprawę jak mało czasu spędzają teraz razem. Odgoniła negatywne myśli od siebie i starała się uspokoić. Powoli napływały do niej uczucia. Radość i wolność, jeśli można wolność nazwać uczuciem, lepszym określeniem byłaby niezależność, ale to nie oddawało jej stanu to była wolność czysta niezmącona strachem wolność, zaczynała teraz też powoli je czuć. Przypomniała sobie Jack’a jej nadzieję na lepsze jutro i wtedy w miłych uczuciach pojawiła się niepewność, że przez jej tajemnicę jej ukochany ją znienawidzi, nim to uczucie ja ogarnęło wypuściła z siebie swoją moc. Otwarła powoli oczy, nie pamiętała nawet, kiedy je zamknęła. Rozejrzała się po polanie u jej nóg spało małe białe zawiniątko. Dotknęła jej niepewnie dłonią a małe coś podskoczyło, prychnęło i stanęło na drżących nogach naprzeciwko niej. Cała jego postawa mówiła, że nie jest pewne niczego, co może się zaraz stać. Zwierzę wyglądało jak mały konik, było urocze, kichnęło nagle i Elsa zobaczyła długie śnieżnobiałe skrzydła. Była zachwycona.
-Nie bój się maluszku.- Szepnęła do niego a zwierzę jakby uspokoiło się od samego tonu jej głosu, nie ważne, co do niego mówiła. Zaraz zaczęło skakać ze szczęścia i radości wokoło niej. Było takie radosne, ale jednak w każdym ruchu na nowym terenie wyczuwało się niepewność. Elsa obserwowała je chwilę i dotarło do niej, że stworzenie ma w przeważającej ilości te uczucia, jakie ona sama czuła przy jego tworzeniu. Uśmiechnęła się lekko, ale i z pewnym niepokojem.- Cóż na tobie raczej nie pojedziemy, co? Chodź idziemy do domu.- Pegaz jedynie prychnął i zaczął biegać coraz dalej.- No tak, przecież jesteś wolny.-Uśmiechnęła się.- Odwiedzę, cię jeszcze dzisiaj...
   Miała serce ciężkie jak kamień, kiedy szła do zimowego ogrodu Jack’a. Olaf przybiegł do niej podekscytowany, chcąc powiadomić ją, że właśnie tam chce się z nią spotkać Jack. Denerwowała się, że nie będzie umiała utrzymać tajemnicy. Mimo, że przez większość życia skrywała swoją moc, to nie była pewna czy da radę okłamywać swojego ukochanego. Kiedy tak szła przypomniała sobie, po co w ogóle wyruszyła z domu i jej serce momentalnie zabiło mocniej. Odkąd poznała białowłosego czuła, że żyje. Patrząc wstecz od chwili, gdy opuściła dom nie było decyzji, której by w jakiś mocny sposób żałowała, miała nadzieję, że ich tajnej misji też nie będzie żałować, że wszystko pójdzie po jej myśli. Weszła do ogrodu, nie miała na sobie rękawiczek, chciała pokazać chłopakowi jak bardzo mu ufa.
-Hej.- Podeszła do chłopaka i pocałowała go lekko w policzek, postanowiła być dla niego milsza i bardziej otwarta. Nie została stworzona z lodu, nie widziała, więc już sensu w graniu niewzruszonej bryły. Dotarło do niej, że dopiero teraz wybaczyła sobie wszystkie błędy, jakie popełniła i było jej z tym niesamowicie dobrze. Białowłosy uśmiechnął się do niej delikatnie. Chciał wypytać ją o Laurę nie umknęło jego uwadze to, że ostatnio strasznie się z nią zaprzyjaźniła. Bał się o ukochaną.
-Kocham cię.- Powiedziała z uśmiechem, najszerszym, jaki kiedykolwiek widział na jej twarzy. Był zaskoczony, ale też niesamowicie szczęśliwy, od razu z głowy wyparowało mu to, o czym chciał z nią porozmawiać.
-Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo.- Złapał ją w ramiona a ona po prostu się śmiała, szczerze. Nie przejmowała się już manierami, nie była u siebie we dworze, nie była już królową, nikt niczego on niej nie wymagał, była wolna, była szczęśliwa. Postawił ją na ziemi, w tej chwili oboje czuli się bezpiecznie, byli tylko oni, nikt inny. Chłopak zamknął ją w ciepłych ramionach, tak, że musiała oprzeć dłonie na jego torsie, dopiero teraz zauważył brak rękawiczek. Uśmiechnął się szerzej, o ile to możliwe i pocałował ją w policzek. Nie potrzebowali rozmowy, by sobie wszystko wyjaśnić. On zrozumiał, że dziewczyna potrzebuje czasu a ona w końcu przestała się bać, że wszystko, czego się dotknie zostanie pokonane. Zaufała mu całkowicie a on zaufał jej, mimo, iż oboje byli świadomi, że nie będą sobie mówić o wszystkim, nie byli taka parą, wiedzieli jednak, że ich druga połówka, nigdy ich nie zdradzi, przynajmniej nie świadomie. W chwilach takich jak ta byli tego po prostu pewni. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno, była pewna, że wszystko będzie dobrze. Nikt nie miałby serca by w tej chwili im przeszkodzić, mimo, iż robiło się coraz później a oni spacerowali przy głośnej rozmowie albo przytulali się w całkowitym milczącym porozumieniu. Znaleźli swoje szczęście. Kiedy zorientowali się, że zrobiło się już prawie ciemno, wrócili do domostwa. Jack odprowadził dziewczynę pod drzwi komnaty i pożegnał Elsę cichym „Kocham cię”. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, nieco tajemniczo, pocałowała go delikatnie i tuż przed zatrzaśnięciem drzwi powiedziała.- Połączyła nas wieź nie do przełamania.
   Była zawstydzona swoimi słowami, ale też szczęśliwa, wolna, odważna i silna jak nigdy dotąd, jej umysł był czysty od jakichkolwiek negatywnych emocji, jej myśli płynęły gładko. Wiedziała dokładnie, co ma robić. Odczekała jeszcze chwilę, by być pewną, że Jack’a nie ma pod drzwiami. Była jedenasta. Spojrzała na przypatrujących się jej czarodziejom. Spojrzała na ich bagaże.
- Ubierzcie się ciepło, na górze wieje silny wiatr.- Wyszła z tymi słowami i jak na skrzydłach pognała do małego Pegaza. Zwierzę podbiegło do niej, gdy tylko ją zauważyło. Elsa pogłaskała go powoli i szybko, by nie umknęły jej emocje zamknęła oczy i zaczęła formować swoją moc. Chciała dwa pegazy i dostała, dwa niezwykle, piękne, mocne i zachwycające osobniki.- Widzisz mały, już nie jesteś sam a nadal możesz być wolny.- Malutki jakby jej nie słuchał, już kręcił się koło dorosłych koni. Elsa miała nadzieję, że im pomogą, stworzyła wolne istoty i nie zamierzała ich do niczego zmuszać. Była pewna, że wszystko pójdzie dobrze. Musiało. Na powodzeniu tego wydarzenia opierało się jej całe życie, tylko dzięki temu, że ma szansę pomóc komuś pierwszy raz w pełni świadoma swoich umiejętności. To wydarzenie miało zaważyć o tym, jaka będzie jej przyszłość. Wynik tej akcji miał albo ją pogrążyć, albo już na zawsze sprawić, że nie będzie żałowała tego, kim jest.

*To są, że się tak wyrażę, bracia przodków postaci, jakie znaliśmy w Harrym Potterze. (Mam nadzieję, że to wyjaśnienie nie jest zagmatwane jak Moda na Sukces…)

**Albo autorka siedząca przed komputerem, Muhahaha jestem panią ich losów; Wszyscy umrą. Może……………. Nieee raczej nie.

Eliz

Developer

Cras justo odio, dapibus ac facilisis in, egestas eget quam. Curabitur blandit tempus porttitor. Vivamus sagittis lacus vel augue laoreet rutrum faucibus dolor auctor.

23 komentarze:

  1. Jezuu jak ja kocham te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, pięknie i cudownie jak zawsze :-)
    Teraz trzeba słodzić jeszcze bardziej żebyś następny rozdział też szybciej dodała. A więc dawka cukru: Twoje opowiadania są takie śliczne, a sceny Jelsy tak opisane i słodkie, że Twojego bloga nie mogłam nie polubić.
    Anna
    P.S Co do cukru to oczywiście naprawdę tak uważam, żeby nie było, że jestem wyłudzaczem rozdziałów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog jest mega :D Chciałbym aby dodać trochę pikanterii między Elsą a Jackiem :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3 nie mogę.się.od tego oderwać ... Pięknie piszesz
    Masz mnie na sumieniu gdyż umarła z zachwytu .... Czekam ma nexta
    Koffam tego bloga :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę dodać, że Elsa i Jack nie mogą być razem, bo:
    1. Elsa ma 21 lat, a Jack 17;
    2. Jack jest nieśmiertelny, a Elsa nie.
    Pragnem również dodać, że Jack naprawdę istnieje, odwiedził mnie pewnej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej tu mnie prawie prywatnie uraziłaś, gdybym tylko umiała się o byle co obrażać. Stwierdziłaś, że Elsa jest starsza to nie mogą być razem. Mój tata jest młodszy od mojej mamy o 6 lat, według ciebie nie powinni być razem? To śmieszne... A po drugie to twój drugi argument jest śmieszny, jakby postacie fikcyjne nie mogły być z tymi realnymi. Ja tam osobiście chciałabym być z kimś z moich fantazji...

      Usuń
    2. Zgadzam się z Elizabeth.
      Moje zdanie wygląda tak...
      1. wiek się w miłości nie liczy
      2. Elsa może też stać się Strażniczką, lub Jack w jakiś dziwaczny sposób przestanie nim być.
      3. Co z tego, czy istnieje, czy nie? Wyobraźni to ty nimasz za grosz -,-

      Usuń
  7. Bardzo ładnie piszesz. Ale uważam że mieszanie ze sobą bajek o innych tematykach, np. ,,,Jak wytresować smoka" , ,,Harryego Pottera" i czegoś jeszcze jest jak jedzenie kiszonych ogórków z nuttellą, (sprawdzałam nie prubuj tego w domu). Poza tym uwielbiam twoje słodkie scenki.
    Sosna

    OdpowiedzUsuń
  8. Co ile dajesz rozdziały? Bo chciałabym tak mniej więcej wiedzieć, kiedy mam wchodzić na komputer, bo muszę się uczyć, bo 1 gimnazjum :P w międzyczasie zapraszam do siebie: http://jelsaoszronionamilosc.blogspot.com/ :) CZEKAM NA NEXTA! ~Twoja Nowa Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma terminu, kiedy jestem na 2/3 napisanego rozdziału zamieszczam informacje na blogu (do góry po prawej stronie) na razie jednak próbuje wymyślić przebieg bitwy, więc jeszcze nie wiem :(

      Usuń
  9. Śliczny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. wczoraj wbiłam na Twój blog i muszę ci powiedzieć ze jesteś boska, opowiadania suuuper!!!!!!!! z niecierpliwością czekam na więcej :D pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuję cię do LA! Szczegóły na moim blogu :)
    http://d-dw-h.blogspot.com/2015/01/la-troche-pisania-duuugi-post-bez.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu ciągle nie ma następnego rozdziału ????? :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobrze piszesz. Masz wspaniały styl, dzięki któremu długie rozdziały wydają się być takie krótkie po przeczytaniu.
    Popełniasz jednak błędy - najczęściej są to błędy interpunkcyjne, ale nie wierzę, żeby ktoś bez studiów polonistycznych był tu mistrzem. Zdarzają się literówki i powtórzenia. Piszesz bardzo długie zdania, które spokojnie można byłoby rozdzielić na kilka krótszych.
    Mam prośbę - czy mogłabyś zaczynać nowe linijki od akapitów robionych tabulatorem? Tekst wyglądałby bardziej estetycznie. I poprosiłabym też o linijkę (lub dwie) przerwy między poszczególnymi częściami.


    Bardzo mi się podoba historia, jaką tu publikujesz. Uwielbiam Jelsę, a Twoja historia jeszcze bardziej uatrykcyjniła tę parę. Masz dużo dobrych pomysłów.
    Jedyne, co się mi nie spodobało, to obecność postaci z "Eragona" i "Harry'ego Pottera". O Czkawki ze Szczerbatkiem czy Meridy się nie czepiam, wręcz przeciwnie - lubię RotBTFD.

    Jestem bardzo ciekawa, jak się potoczy dalej akcja i jaka jest Lavinia. Nie wiem dlaczego, ale już ją lubię, tak samo jak jej siostrę.

    Weny, dużo wolnego czasu, lekkiej szkoły i dobrych ocen
    Pozdrowienia z Berk
    Nike

    OdpowiedzUsuń
  14. Nominowałam cię do LA więcej inf na stronce: http://kwitnacyszron.blogspot.com/2015/01/oho-ho-ho.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominowałam cię do LA. Szczegóły tutaj:
    http://jelsaidziecizywiolow.blogspot.com/2015/01/la-oo.html#comment-form
    Kiedy następny rozdział???
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham twoje opowiadania zaczrlam czytac o północy juz podejmowalam próby zaśnięcia ale nue moge sie oderwać od czytania Pisz jak najwięcej niech ci wena sprzyja ,a wogóle wydaj ksiazkę i dziękuje .że na ziemi są tacy ludzie jak ty :*
    Ale★

    OdpowiedzUsuń