Uhuuuu, udała mi się notka na czas, jestem z niej nawet zadowolona. Sprawdziłam, poprawiłam kilka błędów i mam nadzieję, że robię ich już mniej :P Od razu mówię, że jeszcze nie znam daty następnej notki, ale jak już będę coś wiedziała, to was powiadomię :)
ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
Siedziały
dwie godziny nim nie wymyśliły, kogo mają również wtajemniczyć w ich tajny
plan. Elsa, mimo, że bardzo kochała Jack’a nawet nie proponowała, aby szedł
razem z nimi. Był silny i na pewno stanowiłby duże wsparcie, ale niestety był
też trochę za bardzo porywczy i głośny, a naprawdę akurat tą sprawę trzeba było
załatwić po cichu. Nie chciały brać ze sobą żadnego ze strażników, byli silni i
na pewno daliby im potrzebne wsparcie, ale miały dziwne przekonanie, że
wybraliby oni rozwiązanie siłowe, a tego za wszelką cenę starały się uniknąć. Obie
zgadzały się, co do tego, żeby razem z nimi poszedł Czkawka, był cichym,
spokojnym i niezwykle inteligentnym chłopcem, ale to nie były główne powody, do
tego, że to właśnie go wybrały. Chodziło im głównie o to, żeby ktoś obserwował
sytuację z powietrza i w razie, czego wkroczył do akcji. Długo zastanawiały się
nad Astrid, dziewczyna nie była tak otwarta jak Czkawka, ale Laura zwróciła
uwagę na to, że łatwiej będzie wytłumaczyć ich zniknięcie, jeśli faktycznie nie
będzie ich obu. Tak naprawdę nie potrzebowały dużego składu i najlepiej, jeśli
będą z nimi jedynie istoty magiczne. Nie chciały bezpośredniego starcia,
naprawdę pragnęły załatwić to po cichu. Elsa wiedziała, że plan trzeba
wprowadzać powoli i etapami, nie mogły tylko zebrać ludzi i ruszyć, musiały
powoli i systematycznie zbierać informacje. Żeby jak najbardziej zminimalizować
zagrożenie, nie chciały ofiar.
-Nie możemy
zabrać zbyt wielu ludzi stąd, bo, mimo, iż Mikołaj raczej nam ufa, to jestem
pewna, że jego elfy będą obserwować przede wszystkim ciebie.- Elsa chciała tym
razem wszystko zaplanować, musiała uczyć się jak ochraniać tych, których kocha.
– Drugą sprawą, jest to, żeby zająć mieszkańców tak, aby przypadkiem nie
ruszyli nam na ratunek. Musimy jednak wymyślić jak zawiadomić ich w razie gdyby
coś nie poszło po naszej myśli.
-Na pewno
wszystko się uda.- Laura naprawdę chciała w to wierzyć.
-Potrzebujemy
małego rozeznania, musimy mieć pewność jak rozstawieni są strażnicy, najlepiej
też, jeśli wiedziałybyśmy, przypadkiem o kilku planach Mroka.
-Na
rozeznanie możemy wysłać Czkawkę, ma silnego i szybkiego smoka, sporządza
wspaniałe mapy i jest spostrzegawczy, mam nadzieję, że będzie chciał nam pomóc.
-Nie martw
się nim, ja porozmawiam z nim jutro, na pewno będzie szczęśliwy, że może coś
zrobić, mam wrażenia, że strasznie się tu nudzi. Po za tym jest wikingiem oni
się chyba niczego nie boją.
-Tak, mam
nadzieję.- Młodsza z dziewczyn powątpiewała trochę w rolę Czkawki.
-Nie martw
się wszystko okaże się jutro, a teraz zajmijmy się kolejnym punktem, ostatnim
dzisiaj, bo robię się senna.
-Tak, ale
żeby wszystko poszło dobrze, potrzebujemy, kogoś, kto, będzie mógł nas obronić
przed koszmarami. Na pewno istnieje taki ktoś.- Zasugerowała Laura, Elsa niemal
widziała trybiki w jej głowie tak intensywnie myślała.
-Wiesz, do
pokonania Mroka nie trzeba tak wiele, wystarczy się nie bać.
-Taaa, jakby
to było takie łatwe.-Laura nagle rozszerzyła oczy.- A jeśli istniej coś, co
odgania wszystkie straszne i nieprzyjemne myśli?
-To całkiem
możliwe, ale wiesz, co to może być?- Elsa osobiście nigdy nie słyszała o czymś
takim, ale została zatrzymana w jednym miejscu. Była teraz na siebie trochę
zła, zaczynała widzieć swoje błędy i była z tego powodu sfrustrowana, miała
tyle czasu, żeby zastanowić się jak zapanować nad mocą, miała tyle czasu, żeby
zacząć szukać odpowiedzi, dlaczego w ogóle taka jest. Ona niestety nie zrobiła
nic w tym kierunku. Miała wrażenie jakby to tej pory coś ją blokowało, nie
pozwalało racjonalnie myśleć.
-Może
znajdziemy coś w bibliotece?- To mógł być dobry trop. Kto, jak kto ale Mikołaj
miał ogromny zbiór ksiąg z całego świata i chętnie udostępniał je innym, lubił
ludzi, którzy poszerzali swoją wiedzę o nowe informacje.
-Ty jutro
tam poszukaj, tylko spytaj się Mikołaja czy możesz z niej skorzystać, rób
wszystko, żeby jak najmniej skupiać na sobie ich uwagę, jeszcze nie wiedzą, że
masz powiązania z Mrokiem, ale szybko mogą to odkryć. Gdyby spytał cię, czego
chcesz poszukać, w co wątpię, to powiedz prawdę, ale nie całą. A ja spróbuję
wypytać Jack’a. Ma dużo lat i zwiedził cały świat, może coś będzie wiedział.-
Elsa ziewnęła i to był ostateczny znak, że pora już zakończyć to spotkanie- A
teraz pójdę do siebie, zrobiłam się senna.
-Tylko bądź
dyskretna.- Szepnęła Laura a blondwłosa przez chwilę w jej oczach mogła
dostrzec prawdziwy ból i tęsknotę. Jeśli miała jakieś wątpliwości, co do
intencji Laury to właśnie teraz wszystkie zostały rozwiane. Uśmiechnęła się
pocieszająco.
-Będę, ty
też. Dobranoc.- Otworzyła drzwi.
-Dobranoc.
Następnego ranka Laura zerwała się o świcie,
miała pewność, że Mikołaj już nie śpi, bo zima zbliżała się szybciej niż mogli
sądzić a razem z tym święta, wiedziała, że ma dużo pracy, dlatego nie chciała
mu przerywać, kiedy będzie zbyt zajęty, a przygotowania do bitwy z Mrokiem też
nie odejmowały mu obowiązków. Spała może dwie godziny i to było widać, ale była
tak nakręcona żeby jak najszybciej odzyskać siostrę, że nawet tego nie zauważała.
Weszła do jadalni, gdzie Mikołaj jadł właśnie ogromną porcję kanapek.
-Dzień
dobry.- Powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Witaj, co
robisz tutaj tak wcześnie?- W jego głosie nie było słychać wścibskości a raczej
czystą niemal dziecięcą ciekawość.
-Chciałam
Cię złapać wcześnie, żeby później nie zawracać Ci głowy.- Mimo, że do niedawna
naprawdę knuła przeciw niemu to zdążyła obdarzyć go dużą sympatią.- Chciałam
skorzystać z biblioteki.- Przesunął w jej stronę talerz z kanapkami, więc
usiadła szykując się na dłuższą pogawędkę i zaczęła powoli jeść śniadanie.
-A, co
chcesz znaleźć?- Znów słyszała uprzejmą ciekawość w tonie jego głosu, ale z
jego postawy zaobserwowała także niepewność. Przypomniała sobie słowa Elsy
„Powiedz prawdę” i mimo, że całe jej życiowe doświadczenie, rozum i ciało
kazało jej kłamać, postanowiła posłuchać starszej koleżanki.
-Chciałabym
znaleźć informacje na temat ochrony przed negatywnymi uczuciami?
-Po, co ci
taka wiedza?- Spytał szczerze zdziwiony. Postanowiła powiedzieć prawdę, do połowy.
-Boję się
Go. Boję się, że nie będę się w stanie poruszyć, kiedy zaatakuje, że będę
widziała jak giną moi bliscy i nie będę mogła nic zrobić…- Z jej oka zleciała
samotna łza. Ten widok rozczulił mężczyznę w tej chwili nie mógł jej sobie
wyobrazić, jako kogoś złego.
-Wątpię czy
znajdziesz coś takiego, ze strachem walczy każdy i wszyscy starają się go
pokonać, mam nadzieję, że jeśli nie znajdziesz sposobu by obejść etap walki ze
strachem to, chociaż ją podejmiesz, mimo wszystko wspaniale by było gdybyś coś
takiego znalazła.- Laura uśmiechnęła się radośnie i po chwili biegła już w
stronę biblioteki.
Elsa za to spała jak kamień dochodziła pora
obiadu i wszyscy zaczęli się o nią martwić, w końcu Jack zapukał do jej pokoju,
kiedy nie usłyszał odpowiedzi po prostu do niego wszedł. Rozczulił go widok,
jaki zastał. Rozespana Elsa siedziała na łóżku w koszuli nocnej i nie była
jeszcze do końca świadoma tego, co się z nią dzieje, co za tym idzie, zniknęło
jej zwyczajowe opanowanie.
-Chciałbym
częściej Cię taką widzieć.- Powiedział głośno a od razu się obudziła i zakryła
po szyję kołdrą.
-Cześć
Jack.- Z jej głosu można było wyczytać podenerwowanie, a na jej policzkach
pojawiły się tak rzadko tam goszczące rumieńce.
-Witaj moje
słońce. Wiesz, że za chwilę będzie obiad a ty śpisz i śpisz i śpisz.- Z każdym
słowem zbliżał się do niej coraz bardziej. W końcu przyspieszył i złączył ich usta
w namiętnym pocałunku. Z każdą chwilą całował ją mocniej.
-Jack?-
Wyszeptała, kiedy oderwali się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Nikt jej
jeszcze tak nie całował i nie była pewna jak ma zareagować, niemniej jednak
podobało jej się to.
-Tak?-
Spytał z anielskim uśmiechem.
-Chciałabym
się ubrać.- Czar prysł. Chłopak odsunął się od niej nie bez żalu.
-Już
wychodzę.- Był lekko poirytowany, za każdym razem, kiedy zbliżał się do
dziewczyny ta pokazywała mu gdzie ma granice.
-Nie gniewaj
się, wiesz jak zostałam wychowana.
-Nie gniewam
się.- Uśmiechnął się na potwierdzenie swoich słów.- Poczekam przed drzwiami.-
Elsa uwinęła się najszybciej jak umiała i już po ośmiu minutach stała koło
Jack’a. Ruszyli na posiłek.
-Wiesz Jack
tak się zastanawiam.
-Tak?
-Wiesz Mrok
może wytwarzać koszmary, a czy istnieje coś, co je odgania, nie wiem jakieś
urządzenie, moc, czar?- Nie było to dyskretne, ale Elsa straciła już dużo czasu
a musiała jeszcze porozmawiać z Czkawką.
-Czemu cię
to tak interesuje?- W jego głosie nie było słychać żadnej niepewności czy
podejrzenia.
-Wiesz
chciałabym mieć coś, co pozwoli nam ochronić się samemu. Piasek jest wspaniały,
ale nie ma aż tyle mocy.
- W sumie
masz racje. Czemu sam na to nie wpadłem?
-Bo ja bym
wtedy nie miała, co robić.- Odparła i pocałowała go w policzek. Jack uśmiechnął
się szczęśliwy, że dziewczyna zaczyna coraz bardziej się do niego zbliżać.
-Zastanówmy
się…- Wiedziała, że chłopak jej ufa i nie podejrzewa jej o nic, nie chciała go
okłamywać, ale znała jego charakter i porywczość. Przy odrobinie szczęścia Jack
nawet nie dowie się o całej akcji a jej sumienie jakoś to przeżyje.- Nigdy o
czymś takim nie słyszałem, ale obiecuje ci, że jeszcze pomyśle.
-Dziękuję.-
Uśmiechnęła się do niego łagodnie.
Laura całkowicie zatonęła w lekturach,
straciła poczucie czasu i mimo, że przejrzała już wiele ksiąg nie znalazła
tego, czego szukała. Prawie się poddała, kiedy do jej rąk trafiła niewielka
książeczka o tytule. „Silne zaklęcia ochronne”. Słowo zaklęcia trochę ją
przerażało, nie chciała igrać z siłami, których nie zna. Otworzyła niepozorną
książkę i zaczęła czytać. Oprócz tarcz przed innymi zaklęciami znalazła jedno,
które ją zainteresowało.
Patronus — najsłynniejsze a zarazem
najtrudniejsze zaklęcie obronne, dające ochronę przed dementorami a także
umożliwiające przekazywanie wiadomości pomiędzy czarodziejami. Zdolność do jego
wyczarowania posiadają jedynie najpotężniejsi magowie. Zaklęcie Patronusa jest
jednym z najstarszych uroków obronnych, znanych dotychczas czarodziejom.
Stanowi ono tarczę pomiędzy dementorem a czarodziejem. Patronus jest rodzajem
pozytywnej siły, projekcją tego, czym żywi się demon (nadziei, szczęścia, woli
przeżycia). Nie może odczuwać jednak rozpaczy jak prawdziwy człowiek, więc
dementor nie jest w stanie mu nic zrobić.
Patronus jest także jedynym znanym zaklęciem
odpędzającym śmierciotule.
Zaraz obok
siebie miała grubą księgę z magicznymi stworzeniami, od razu tam zajrzała w
poszukiwaniu odpowiedzi, czym są dementorzy i śmierciotule.
Śmierciotula (ang. Lethifold) — rzadko
spotykane stworzenia, żyjące tylko w tropikalnym klimacie. Z wyglądu
przypominają czarną pelerynę grubości około pół cala, a nocą sunie po ziemi.
Jedynym znanym czarodziejom zaklęciem odpędzającym śmierciotulę jest Patronus.
Nie da się ustalić liczby ofiar śmierciotuli, gdyż atakuje śpiących
czarodziejów i spożywa swą ofiarę w jej własnym łóżku. Nie pozostawia po sobie
ani swoim posiłku żadnych śladów. Z racji tego, że atakowani są śpiący -
rzadko, kiedy mają czas rzucić odpowiednie zaklęcie.
Przeraziła
się samym faktem, że takie stworzenia istnieją, na szczęście w tym klimacie nie
miała szansy ich spotkać, za co była niezmiennie wdzięczna. Bała się poszukać
informacji na temat drugiego stworzenia, ale musiała dowiedzieć się, czy
Patronus może być tym, czego szukają. Przewróciła kilkanaście kartek wstecz.
Dementor (ang. Dementor) — jedne z
najobrzydliwszych i najokropniejszych stworów, wysysające duszę magicznym
stworzeniom. Dementorzy wysysają wszelkie pozytywne wspomnienia z człowieka,
pozostawiając tylko te najgorsze. Stałe przebywanie w obecności dementorów może
doprowadzić do trwałej zmiany osobowości oraz psychiki (od łagodnych postaci
depresji nawet do skrajnych postaci szaleństwa) jak w przypadku długoletnich
więźniów Azkabanu. Jedną z najskuteczniejszych metod walki z dementorami jest
użycie Zaklęcia Patronusa. Patronus, jako emanacja dobra i skumulowanych
pozytywnych uczuć i myśli jest w stanie przeciwstawić się dementorowi, o ile
czarodziej jest na tyle silny, by przezwyciężyć swój lęk, strach i słabości.
Nawet niecielesne patronusy, w postaci mgiełki potrafią odstraszyć na chwilę
dementora, jednak dopiero zwierzęca forma Patronusa może go przepędzić.
Tonie było
może dokładnie to, czego się spodziewała, ale i koszmary Mroka i Dementorzy
przywołują najgorsze wspomnienia, a patronus tworzy tarczę z tych pozytywnych,
więc może ochroni ich przed koszmarami, może je przegoni. Nadzieja wstąpiła w
Laure po chwili przypomniała sobie jednak, że aby wyczarować Patronusa
potrzebny jest potężny czarodziej. A ona nie znała żadnych czarodziei. Wzięła
obie książki i udała się do swojego pokoju, kiedy zobaczyła, która godzina,
zostawiła je tam i ruszyła na obiad.
Świetny jak zawsze! Cieszę się, ze się ''wyrobiłaś'' inaczej nie miałabym co czytać :)
OdpowiedzUsuńJej wreszcie doczekałam się.Rozdział super!!!Wszystko jest idealne,lecz czuje lekki diedosyt nie chodzi o krótki rozdział tylko takie no nie wiem jak to wytłumaczyć,ale mam nadzieje,że wiesz mniej więcej o co chodzi!!Czekam na next i życze weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Dużo weny życzę, żebyś z następnym rozdziałem też się wyrobiła ;) .
OdpowiedzUsuńAnna
Nie wiem czy z komentarzami będzie się liczyć jak tylko ja napiszę i nie wiem czy jutro, które wyznaczyłaś jest dziś, ale zależy mi na notce, więc piszę.
OdpowiedzUsuńAnna
Och już po osiemnastej, a tylko ja napisałam? Ludzie!!! Błagam napisz te notkę dla mnie choć wiem że jestem najbardziej denerwującym czytelnikiem w dziejach ludzkości. A i w moim poprzednim komentarzu miało być nie "tylko" ale "znowu" w sensie. że już pisałam pod tym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńAnna
Zaczęłam czytać dzisiaj :) powiem ci. Nieźle. Popracuj nad ortografia bo... rzuca się w oczy...
OdpowiedzUsuń