Miała namówić Jack’a, żeby szedł a sama nie
była pewna czy da rade iść, miała małe doświadczenie w dziedzinie balów, a
jeden z nich można zaliczyć do kompletnej katastrofy i to z jej przyczyny. Był
późny wieczór, stała nadal w pomieszczeniu, w którym Jack bezczelnie zostawił ją
samą, mówiąc, że za chwilę wraca, nie chciała się tu panoszyć, nie była u
siebie. Jednak po chwili szarookiego, która niedługo sięgnie godziny zaczynała
powoli tracić cierpliwość. Przypomniała sobie swoje poprzednie przemyślenia
dotyczące białowłosego i zdecydowanie mogła powiedzieć, co ją trochę
przeraziło, że nie cierpi być przez niego ignorowana. Przyprowadził ją tu tylko
po to, żeby zostawić ją samą w obcym miejscu? Przycisnęła dłonie do klatki
piersiowej i ciężko westchnęła.
-Dlaczego
zawsze nosisz rękawiczki?- Usłyszała z góry, spojrzała tam i nad nią jak gdyby
nigdy nic wisiał Jack na swoim kiju.
-Zostawiłeś
mnie tu samą.- Nie odpowiedziała na jego pytanie.
-Czyli
chcesz, żebym był przy tobie.- Skoczył i stał naprzeciwko niej, stanowczo za
blisko.
-Co…n-nie!-
Odruchowo cofnęła się o krok.
-Czyli mam
sobie iść?- Podszedł do niej jeszcze bliżej. Czuła na twarzy jego ciepły
oddech.
-Dobra,
zapomnijmy o tym, że zostawiłeś mnie samą na prawie godzinę.- Westchnęła lekko
tak, aby jak najmniej powietrza uderzyło w jego twarz.- I, że noszę rękawiczki,
zdania na ten temat nie padły. Dobrze?- Spytała z nadzieją w głosie, teraz
zastanawiała się, co woli dojrzałego i flirtującego z nią białowłosego, czy
tego dzieciucha, który ją zostawił. Problem
z tym pierwszym polegał na tym, że nie wiedziała jak ma się przy nim zachować,
onieśmielał ją nikt jeszcze tak otwarcie jej nie podrywał, ha! Nikt jeszcze
nigdy z nią nie flirtował, nie miała pojęcia, co robić. Na tego drugiego mogła
przynajmniej wnerwiać się do woli. Z zamyślenia wyrwał ją zadowolony z siebie
głos.
-Możemy.
Możemy wszystko.- Powiedział i z zadziornym uśmieszkiem dodał.- Ale nie
musimy.- Złapał jedną z jej dłoni i ściągnął rękawiczkę zanim w ogóle zdążyła
zareagować.
Starała się opanować, za wszelką cenę nie
chciała dopuścić do tego, żeby komukolwiek stała się krzywda.
-Jack, oddaj
mi ją.- Zdziwił go chłód i powaga w jej głosie, nie urodził się jednak wczoraj,
żeby nie wyczuć też panicznego strachu.
-Co się stanie,
jeśli Ci jej nie oddam.- Spoważniał nieco, ale nadal uważał, że dziewczyna
niepotrzebnie panikuje.
-Posłuchaj
mnie.- Zaczęła.- Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie panuje nad swoją
mocą, po prostu nie chce Ci zrobić krzywdy.- Mówiła prawdę, rękawiczki dawały
jej złudzenie bezpieczeństwa, któremu się poddawała, wiadomo nie zatrzymałyby
jej mocy, ale w nich przynajmniej mogła normalnie funkcjonować, nie bała się,
że coś zamrozi zwykłym dotykiem.- Oddaj mi ją.
-Nie
rozumiem, czego się tak boisz.- Stanął tuż przy niej, ale rękę z rękawiczkom
nadal trzymał tak, żeby nie mogła jej dosięgnąć.-Spójrz jakoś nic mi nie
robisz.- Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
-To nie jest
śmieszne.- Szepnęła złamanym głosem.-Oddaj.
-Oddam Ci
ją, ale najpierw coś zrobisz. Dobrze?- Kiwnęła lekko głową jego głos dziwnie ją
odprężał.
-Ale później
mi ją oddasz.-Chciała się jednak jeszcze upewnić.
-Tak.-
Uśmiechnął się szeroko. Wziął lekko jej rękę.- Nie bój się.- Kiwnęła lekko
głową.- Położył sobie jej dłoń na policzku. Czół jej drżenie i chłodny oddech
na twarzy. Kidy tylko zobaczyła lekki szron na jego skórze chciała odsunąć
rękę, ale powstrzymał ją.- Spokojnie, nic mi nie jest.- Powoli przysunął się do
jej twarzy cały czas patrząc jej głęboko w oczy.- Nie pozwolę zrobić sobie
krzywdy.- Uśmiechnął się lekko i poczuł szybsze bicie swojego serca, mimowolnie
zjechał wzrokiem na jej lekko pobladłe usta.
Nie miał
pojęcia, że dziewczyna już dawno przestała się obawiać swojej fizycznej mocy a
zaczęła martwić się o swoje serce, któremu w tej chwili wyrosły skrzydła i
chciało wyrwać się z jej klatki piersiowej. Jack był tak blisko. Odruchowo
przysunęła się jeszcze bliżej. Czuła na swoich ustach jego oddech, więc
uchyliła je lekko. Ich klatki piersiowe zderzyły się ze sobą. Chłopak już nie
trzymał jej ręki, mimo wszystko jej dłoń została na jego policzku, jego dłonie
oplotły ją delikatnie w pasie, tak jakby się bał, że gwałtowniejszy ruch obudzi
ich z tego pięknego snu. Była pewna, że zaraz się pocałują, nie była do końca
pewna czy tego chce, postanowiła jednak pozwolić toczyć się wypadkom.
Widziała jak
szarooki powoli przymruża oczy, sama też pozwoliła na opadnięcie powiek.
-Co
robicie?!- Odskoczyła jak oparzona i odwróciła się od chłopaka, była pewna, że
jest czerwona jak burak. Jack nie wyglądał lepiej, oddał jej rękawiczkę i
ruszył w stronę drzwi, w których stał Olaf.
-Tym razem
naprawdę za chwilę wrócę.- Nie patrząc na nią wyszedł. Prawda była taka, że
Jack nigdy nie przejmował się tym, co o nim sądzą inni. Jasne lubił
uszczęśliwiać ludzi i sprawiać im przyjemność, ale zazwyczaj i on się przy tym
świetnie bawił. Z Elsą było zupełnie inaczej, od pierwszej chwili, kiedy tylko
ją zobaczył wiedział, że jest kimś wyjątkowym. Był lekkoduchem, ale dla niej
był w stanie zejść na ziemie. Nigdy czegoś takiego nie czół, nie wiedział, więc
co ma robić, tak bardzo jednak pragnął być blisko niej. Bał się swoich uczuć,
chyba pierwszy raz w życiu czół tyle sprzecznych uczuć na raz.
Elsa otrząsnęła się po chwili.
-Gdzie byłeś?-
Spytała swojego małego przyjaciela.
-Dlaczego
jesteś czerwona?- Spytał ignorując jej pytanie.
-A, czemu
wszyscy ignorują moje pytania?- Odparła mając nadzieję, że szybko znikną jej
rumieńce.
-To z zimna?
Brakuje Ci ciepła?- Nie miała pojęcia jak to wydedukował, ale rzeczywiście
czuła dziwną pustkę, sama przed sobą nie chciała się przyznać do tego, że brakowało
jej białowłosego. Olaf przytulił ją mocno.- Lepiej?
-Tak.-
Zaśmiała się cicho i poklepała go po główce. Do pomieszczenia wszedł Jack.
-Twoja komnata
jest gotowa.- Oznajmił swoim zwyczajnym radosnym tonem, Elsa była zdziwiona
rozczarowaniem, jakie poczuła, ale uśmiechnęła się lekko.
Tego wieczoru nie zdarzyło się już nic
wyjątkowego, a przynajmniej nic, na co czekała Elsa. Przez kilka kolejnych dni
jednak Jack zdawał się jej unikać, Elsa powoli miała tego dość, nie miała nawet
sposobność, żeby spróbować namówić go na bal. Rankiem w dniu przyjęcia, na
komodzie koło łóżka znalazła liścik. „Dotarło
do mnie, że Panienka także jest zaproszona na bal pozwoliłem sobie, więc na
stwierdzenie, iż pójdziemy na niego, jako para~ Jack.” Śmieszyło ją to, w
jaki sposób prześmiewa arystokratyczny sposób składania zdań. Uśmiechnęła się
szczęśliwa. Radość, jaką poczuła była niewyobrażalna, chciała skakać i tańczyć,
była tak podekscytowana, że zapomniała nawet założyć swoich rękawiczek.
Podeszła do małej toaletki i zaczęła czesać swoje włosy. Poderwała się jednak,
gdy w lustrzanej tafli zobaczyła odbicie pięknej sukni na manekinie. Odwróciła
się szybko i aż pisnęła z zachwytu. Co, jak co ale nadal była kobietą,
uwielbiała piękne rzeczy a suknia w istocie taka była. Przywoływała na myśl
delikatność. Była w pięknym odcieniu błękitu idealnie pasującego do jej oczu,
bez ramiączek o seksownej górze w kształcie serca, na spódnicy pełno było
delikatnych diamencików, przywołujących na myśl płatki śniegu. Była zachwycona.
Szczerze powiedziawszy, to nie miała pojęcia, co włoży, gdyby musiała pewnie
byłaby to jedna z jej sukienek. Ta, którą dostała była bardziej kobieca i
nowoczesna. Dotknęła delikatnego materiału.
-Widzę, że
Ci się podoba.- W drzwiach pojawił się Jack. Elsa szybko schowała się za manekina.
-Jack!
Jestem w bieliźnie.- Pisnęła zaskoczona. Po chwili dodała jednak ciszej.-
Podoba mi się. Dziękuję.
-Cieszę
się.- Nie był już taki pewny siebie.- Więc… Pójdziesz ze mną na bal.- Nie
wchodził do pokoju, mimo, że bardzo go to kusiło.- Wiesz, ta karteczka to był tylko... żart.- Zaśmiała się lekko i odparła.
-Z
przyjemnością.- Mimo, że była już dorosłą kobietą czuła podekscytowanie jak
nastolatka, nigdy nie było jej to dane była prze szczęśliwa.
***
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze.
I co sądzicie o tym?
Elsa dostała taką suknię tylko w kolorze błękitu.Zapraszam na mojego -aska-http://ask.fm/ElizabethBluerlike
-Twitta-https://twitter.com/ElizabethBluer
-Facebooka-https://www.facebook.com/elizabeth.bluerlike
fajny <3
OdpowiedzUsuńEkstra ;) czekam na następny. Pozderki :***
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dodałam nowy rozdział ;) jack-and-elsa.blogspot.com <3
UsuńOd wstawienia poprzedniego rozdziału codziennie sprowadzałam czy nie ma nowej notki. Dzisiaj patrzę i jest! Świetny rozdział, który czytałam chyba 3 razy, bo po prostu nie mogłam się od niego oderwać. Jedne co mogę ci teraz życzyć to weny, weny i jeszcze raz weny.
OdpowiedzUsuńVee
Mega ¡¡¡ *.* i love it. Your blog is amazeing <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńBłagam ... Boys miała wene i dodała nexta jak najszybciej ...
Wilii ... Idę czytać wszystko po raz tysięczny :-*
Zapraszam do siebie : kwitnacyszron.blogspot.com
Codziennie patrzę, czy jest nowy rozdział, i jest! Ale extra <3 <3 <3 Czekam na kolejny ;3 i pisze się "czuł", a nie "czół"*
OdpowiedzUsuńPo prostu AMAZING :)
OdpowiedzUsuńDawaj kolejne roździały bo nie wytrzymam!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział (z resztą jak całe opowiadanie)
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się kolejnego?
Suknia wspaniała! Blog na prawdę super! Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńŚwietne! o.o
OdpowiedzUsuńDwa słowa : super extra
OdpowiedzUsuńSuper extra bombastyczne
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwieeetnyy *o* Mój ulubiony blog ;33
OdpowiedzUsuńteż mi się podoba taka sukienka :P
OdpowiedzUsuń