Rozdział Dwudziesty

by 14:28 4 komentarze
Mam nadzieję, że ktokolwiek to jeszcze czyta. Miałam już zawieszać, lub usunąć bloga, ale nie miałam serca, żeby to zrobić. Wena w końcu wróciła, na jak długo nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że na jak najdłużej. Przepraszam.


                Elsa patrzyła na szczupłą dziewczynkę, to nie powinno być tak trudne, jak myśleli, że będzie, ale zawsze trzeba zachowywać czujność.  Zima w tym kraju była czymś, czego oczekiwały tylko dzieci. Dorośli z niechęcią przemierzali śliskie chodniki i zasłaniali nosy wełnianymi szalami. Czapki naciągnięte prawie na oczy ograniczały im widok. Nikt nie zauważał piękna i finezji powoli spadających płatków. Nikogo to nie obchodziło. Tylko tą małą, całkiem śliczną dziewczynkę. Jej krótkie złoto rude włosy poruszały się na delikatnym wietrze, a oczy wpatrywały się z zamyśleniem w dal. Wyglądała na uroczą dziewczynkę, rozsiewała wokół siebie pewien czar, który sprawiał, że nie dało się nie zawiesić na niej spojrzenia nawet na chwilę. Mimo, to stała sama z boku. Dzieci bawiły się, śmiały, całkowicie ignorując jedną ze swoich koleżanek, która opierała się o drewniane drzwi. Cała zarumieniona od mrozu i braku ruchu, a jednak zadowolona. Elsa podejrzewała, że jej gruby granatowy płaszcz stanowi dostateczną ochronę. Wylądowała delikatnie koło dziewczynki, nie chcąc jej przestraszyć. Elsa miała nadzieję, że tym razem wszystko obędzie się bez szczególnych kłopotów. Dziewczynka nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi, a blondynka nie chciała wydać się zbyt nachalną, dlatego czekała. Minęła naprawdę długa chwila, a Elsa nadal czuła się niewidzialna. Pomyślała z konsternacją o tym, że być może lista się pomyliła, że może Agata, którą ma na liście wcale nie ma żadnej umiejętności, że to pomyłka. Wewnętrznie czuła jednak, że to nie prawda. Dziewczynka była zasmucona, czuła tą aurę wokół niej. Pragnienie wyrwania się z zamyślenia i zabawy. Dziewczynka chciała być jak inni. Jaki mógłby być powód izolacji, jeśli nie magiczna moc. Do Elsy teraz dotarło, że prawdopodobnie będą musieli zmagać się nie tylko z mocą, ale również z latami odrzucenia, którego doświadczają jej przyszli podopieczni. Elsa pogrążyła się w swoich myślach tak bardzo, że nie zauważyła nawet, że wwierca się w nią niebieskie spojrzenie. Dziewczyna patrzyła się na nią z zamyśleniem i powagą nieodpowiednią dla dziecka.
-Kim jesteś? - Spytała lekkim, gawędziarskim tonem, jakby wcale nie rozmawiała właśnie z zupełnie obcą osoba. Elsa wzdrygnęła się mimowolnie z zaskoczenia, po chwili jednak na jej usta wpłynął delikatny uśmiech.
-Ciii...- Przycisnęła palec do ust nakazując dziecku milczenie. - Tylko ty mnie widzisz. Nie chcemy, żeby ktokolwiek uznał Cię za dziwną. - Uśmiechnęła się, to całe uśmiechanie zaczyna wchodzić w jej krew.
-Już i tak mnie za taką mają, gadanie do siebie niczego nie pogorszy. – Elsa już teraz wiedziała, że dziewczynka, należy do osób gadatliwych, ale też inteligentnych. - W sumie i tak rozmawiam często sama ze sobą, to miłe, że teraz przynajmniej ktoś mi odpowie, nawet jeśli tylko ja będę to słyszeć.
-O..kej. – Odparła Elsa nie spodziewając się takiej wylewności.
                Opowiedzenie małej całej historii nie zajęło długo, co było dziwne, dziewczynka nie przerywała jej, słuchała z uwagą i zdawałby się, wierzy jej w każde słowo. Dziewczynka oprowadziła panią lodu po okolicy, pokazała uroczy mały domek, w którym mieszkała z rodzicami.
-Pokażesz mi co potrafisz? - Spytała Elsa. Wtedy dziewczynka spuściła głowę.
-Nie… nie mogę. – Blondynka złączyła dłonie i zaczęła nerwowo wykręcać palce.
-Dlaczego? - Spytała zdziwiona Elsa.  
-Nie umiem tak na zawołanie. Czasem, kiedy jestem sama, próbuję, ale nie udaje mi się albo coś niszczę. To nie jest tak, że moja moc wymyka mi się spod kontroli. Ja po prostu prawie w ogóle jej nie ujawniam.
-Mało rzeczy cię denerwuje lub zasmuca, co? - Elsa myślała, że jest zupełnie odwrotnie, że dziewczynka jest otrącana przez rówieśników, ale teraz dotarło do niej, że dwunastolatka jest po prostu nieśmiała i jest typem samotnika.
-Wiem, że chce mi Pani zaproponować dołączenie do Pani szkoły, ale nie sądzę, że to dobry pomysł. Moi rodzice, bardzo mnie kochają, wiem, to, ale wiem, też, że nie zrozumieją. – Na Else spojrzała para smutnych niebieskich oczu. – A chciałabym, bo może moja moc jest mała, ale lubią tą część siebie i chciałabym ją rozwijać.
-Więc, powiedz to rodzicom. – Odparła po prostu Elsa. Wiedziała, że być może przywiezienie dziewczynki do szkoły wcale nie będzie takie łatwe.
-Eh… Co mi szkodzi spróbować.
                W ten sposób Elsa znalazła się w miłym dla oka salonie, gdzie na Agatę patrzyły z niedowierzaniem i lekką dawką humoru, dwie pary niebieskich oczu.
-Czekaj kochanie. – Powiedziała delikatnie i z uśmiechem. -Wiesz, że zrobiłabym, dla ciebie naprawdę dużo, ale słoneczko. Wysłanie cię na północ do szkoły, dlatego, że powiedziała Ci to kobieta, którą zobaczyć możesz tylko ty? -Spojrzała na męża szukając wsparcia.
-Nie i koniec. -Powiedział mężczyzna, ale spojrzał miękko na córkę. Dziewczyna spojrzała na Else zrezygnowanym wzrokiem.
-Pokaż im! – Krzyknęła nagle Elsa. – Pokaż im swoją moc.
-Ale ja nie umiem…
-Czego nie umiesz kochanie? - Spytała matka.
                Tym czasem Jack znajdował się we wcale nie lepszej sytuacji, może jedynie prostszej. Seth którego miał zaprosić do szkoły, okazał się na tyle sprytny, że teraz Jack stał bez swojej laski w ciemnej uliczce i panikował. Dzieciak był tu przed chwilą, ale też już nie było po nim, żadnego śladu.
-Słuchaj, no ty mały! - Krzyknął Jack!  Chłopak wniósł niewidzialność na całkiem nowy poziom. -Nie chcesz mnie wysłuchać, proszę cię bardzo, ale oddaj mój kij! W tej chwili! -Jack w odpowiedzi dostał, niezbyt męski jeszcze chichot, w co on się wpakował, następnym razem, będzie po prostu obserwował przyszłych uczniów. -Koniec tego. -Cierpliwość Jack’a też miała swoje granice. -Zapłacę Ci.
-Ile? -Przed nim pojawił się chłopak, może szesnastolatek, ale Jack w to wątpił, był szczupły, ale mięśnie odznaczały się pod białą bluzką. Czarne włosy związane w kitkę wymykały się spod kontroli tu i ówdzie. Szare oczy patrzyły pewnie i wtedy Jack zrobił coś co zaskoczyło nawet jego samego. Rzucił się na dzieciaka złapał swój kij i zasypał ich grubą warstwą śniegu. W ten sposób, że oboje nie mogli się poruszyć.
-Teraz, wysłuchasz mnie czy chcesz czy nie, a jeśli będziesz mi przerywał… cóż. Śniegu pojawi się więcej i to nie jest ostrzeżenie. -Jack streścił cały pomysł Elsy w kilku zdaniach, bo naprawdę czuł aurę kłopotów wokół chłopaka. Nie taką aurę jaka była przywiązana do niego, raczej w stylu, uważaj, bo twoje rzeczy nie są przy mnie bezpieczne, więc lepiej nawet nie podchodź.
-Barwna historyjka koleś, ale jak widzisz, umiem panować nad swoją mocą. -Chłopak zniknął sprzed oczu Jack’a, ale nadal tam był.
-No i okej, tyle chciałem wiedzieć. -Jack po prostu wyszedł ze śnieżnej zaspy wraz z swoim kijem i zaczął odchodzić. -Jeśli przez całe, życie chcesz być tym złym dziwakiem i nigdy nie znaleźć nikogo, kto cię zrozumie, spoko, zostań. -Jack wiedział, że to słaba linia obrony, bo chłopak był w wieku, w którym takie rzeczy jak stabilny dom, nie są najważniejsze. Wychodził już z uliczki, kiedy usłyszał za sobą.
-Czekaj! Musisz mnie stąd wyciągnąć. -No tak, o tym zapomniał. Wrócił do dzieciaka i stuknął kijem w śnieg, który zniknął.
-Ale poważnie, mógłbyś spróbować, najwyżej cię odstawię tutaj. Dokładnie w to miejsce.  Zastanów się jeszcze. Będę tutaj za trzy tygodnie.
                W tym czasie Elsa wychodziła z siebie.
-A jeśli zamrożę cały twój dom? -Rodzice dziewczynki, byli już poważnie zaniepokojeni, bo ignorowała ich, ale jednak cały czas mówiła, tylko, że oni nic z tego nie rozumieli.
-To zły pomysł. -Dziewczyna cały czas jednak, nie wierzyła, że jej rodziców da się przekonać. Spojrzała na mamę, która przecież zawszę ją rozumiała, ale teraz spoglądała na męża nie wiedząc co robić.
-A może pojadą z tobą? -Elsa złapała się za głowę, jak mogła nie pomyśleć o tym wcześniej. Spojrzała z nową nadzieją w niebieskie oczy dziewczynki i powiedziała- Powiedz rodzicom, że z trzy tygodnie przyjedzie powóz, który zabierze, całą waszą trójkę do szkoły o której im mówiłaś, nic nie zaszkodzi, jeśli pojadą i zobaczą to na własne oczy, jeśli nadal będą na nie nic nie zrobię. Elsie może się wydawało, ale zobaczyła iskierki nadziei w oczach Agaty.
                Umówili się z Jackiem w deszczowej Anglii. Oboje stanęli przed drzwiami do jednego ze szpitali dla osób chorych psychicznie.
-A myślałam, że moje poprzednie zadanie było trudne. -Powiedziała dziewczyna.
-Wyciągnięcie kogoś z tego miejsca będzie o wiele trudniejsze, niż pokonanie kieszonkowca.
-Ta…- Westchnęła Elsa. -Zaraz. Co?!
-Później Ci opowiem. -Złapał ją za dłoń i skierowali się do wejścia budynku.
                Znalezienie Lei Lindsey, nie było takie trudne. Miała osobny pokój w jednym ze skrzydeł budynku. Drzwi nie były zamknięte. Elsa otworzyła je niepewna czego może się spodziewać.
-Cześć Leia. -Powiedziała wchodząc do środka. Na prostym łóżku siedziała blondwłosa dziewczyna z rozbieganym niebieskookim spojrzeniem.
-Dzień Dobry. -Powiedziała skupiając na nich swój wzrok. Elsa zamknęła za sobą drzwi.
-Nazywam się Jack, a moja towarzyszka to Elsa. Chcieliśmy Ci zadać kilka pytań. Możemy? - Leia, tylko kiwnęła głową. Elsa podeszła do niej bliżej i spytała.
-Czy mogę spytać, dlaczego tu jesteś?
-Nie chciałam wychodzić do stołówki, bo inni nie lubią, kiedy wiem co myślę. -Odparła po prostu.
-Sądzę, że Elsie chodziło o to, dlaczego jesteś w tym zakładzie.
-To chyba oczywiste, ktoś kto czyta ludziom w myślach nie może być normalny. -Elsa spojrzała spanikowana na Jacka.
-Jeśli powiemy Ci, że nie jesteś wariatka pewnie nam nie uwierzysz co? -Spytał Jack. -Długo tu jesteś?
-Niezbyt, wcześniej próbowano mnie wyleczyć, ale, żadna metoda nie dawała skutku, więc razem z rodziną zdecydowaliśmy, że to będzie najlepsze wyjście.
-Niezbyt fajnie tutaj. -Zauważył Jack. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. -Cały czas czytasz innym w myślach?
-Tylko jeśli chcę. -Odparła.
-Spójrz w mój umysł. -Powiedziała Elsa i dziewczyna spojrzała jej prosto w oczy. Władczyni lodu pouczyła ukłucie w swoim umyśle i słyszała lekkie brzęczenie, które najpewniej zazwyczaj zignorowałaby.
-Ludzie czują, kiedy czytam im w myślach. -Kobieta pokiwała głową i przywołała wszystkie te osoby z którymi już się spotkała, ją samą, wszystkich strażników, czarodziei, pegazy, wszystko co czyniło ten świat takim specjalnym.
-To nie może być prawda. –Odparła Leia.
-Ale jest i chcę ci to udowodnić. -Wtedy w oczach dziewczyny pojawiła się moc, chęć życia, już nie były rozbiegane i smutne, nabrały życia.
-Chcemy, żebyś nauczyła się, nie nienawidzić siebie i żebyś umiała korzystać z swoich umiejętności spokojnie. -Dziewczyna pokiwała w skupieniu głową.

-Chwilę może mi zając, wydostanie się stąd, ale sądzę, że moja rodzina, mnie posłucha. Mam parę haków, które mogę wykorzystać, gdyby nie chcieli współpracować. 


Eliz

Developer

Cras justo odio, dapibus ac facilisis in, egestas eget quam. Curabitur blandit tempus porttitor. Vivamus sagittis lacus vel augue laoreet rutrum faucibus dolor auctor.

4 komentarze:

  1. Nareszcie nowy rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było czekać na kolejny rozdział po tak długiej przerwie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo akcji . Chce jeszcze !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam nie usówaj bloga. To jest świetne ♡

    OdpowiedzUsuń